Jeden z mieszkańców Bielska-Białej złożył wniosek o przycięcie gałęzi na ulicy Klubowej. Jak wielkie musiało być jego zdziwienie, kiedy w odpowiedzi Miejski Zarząd Dróg "wyraził zgodę na wykonanie podcinki gałęzi drzewa, które zwisają nad chodnik oraz innych prac (np. koszenie traw) w obrębie chodnika lub pobocza, które poprawią estetykę i bezpieczeństwo na ulicy Klubowej".

Konrad Łoś, bielski radny, który zainteresował się sprawą, nie ukrywa, że odpowiedź MZD to przerzucanie ciężaru prac, które powinny być wykonywane przez instytucje publiczne, na mieszkańców Bielska-Białej. A to budzi wiele wątpliwości, np. w kwestii bezpieczeństwa.

- Poprzez wyrażenie zgody na wykonywanie niebezpiecznych prac na wysokości bierze się za nie odpowiedzialność w sytuacji, gdyby doszło do wypadku przy ich wykonywaniu - podkreślił przedstawiciel bielszczan.

Jak jednak podkreślają przedstawiciele bielskiego ratusza, "wniosek mieszkańców ulicy Klubowej zawierał prośbę o wyrażenie zgody przez Miejski Zarząd Dróg na przycięcie zwisających gałęzi wierzby nad chodnikiem i częścią ulicy".

- Mieszkańcy zadeklarowali chęć wykonania prac we własnym zakresie, co Miejski Zarząd Dróg zaakceptował - wyjaśnił Przemysław Kamiński, zastępca prezydenta Bielska-Białej.

Wiceprezydent powtórzył także to, o czym pisaliśmy już w artykule Miejski busz: miasta nie stać na koszenie trawy, że do roku 2020 część koszeń wykonywanych przy ulicach gminnych, a nie ujętych w stałym utrzymaniu, wykonywana była interwencyjnie na zgłoszenia mieszkańców, poprzez zlecenia MZD lub w ramach programu prac społeczno-użytecznych, prowadzonych przez MOPS.

- W tym roku trudna sytuacja gospodarcza kraju wymusza na mieście ograniczenia w wydatkach bieżących i majątkowych. Konsekwencją tego są m.in. ograniczenia w wydatkach na utrzymanie zieleni w pasach drogowych. W chwili obecnej koszeniem zostały objęte główne ciągi ulic - potwierdził zastępca prezydenta Bielska-Białej.