Zwycięzca kategorii "dwa kółka" był na szczycie codziennie przez cały styczeń. Czasem nawet po 2 razy. Łącznie zaliczono mu 45 prawidłowych wyjazdów, co dało mu bezpieczną przewagę i tytuł rowerowego Króla Klimczoka. Konkurencja była daleko z tyłu. Jego zmagania z górą i przeciwnościami losu podziwiała nie tylko najbliższa rodzina, która dodawała mu ogromu wsparcia, ale także wszyscy uczestnicy Wyzwania Klimczoka.

Pan Ryszard przygodę z rowerem elektrycznym zaczął dopiero kilka miesięcy temu. Jak się okazało, dwa kółka były lekarstwem na wiele dolegliwości. Systematyczne treningi poprawiły jego kondycję. Ustały problemy z kolanami. Pan Ryszard sam przyznaje, że jeszcze kilka miesięcy temu miał problem żeby się po cokolwiek schylić. Dziś jest okazem zdrowia i ma olbrzymi zapas energii. Podczas Wyzwania Klimczoka spędził na rowerze 69 godzin pokonując 724 kilometry i ponad 31 tysięcy metrów przewyższenia.

Mogło się nie udać.

Dziewiątego dnia wyzwania Panu Ryszardowi zepsuł się rower. Diagnoza - uszkodzony silnik. Rower nie nadawał się do szybkiej naprawy, a na uszkodzoną część trzeba było czekać kilka tygodni. Na wewnętrznym forum Pan Ryszard pożegnał się z innymi uczestnikami i podziękował za wspólną zabawę. Nasz redakcyjny kolega, który również brał udział w wyzwaniu (pieszo), zaproponował pożyczenie swojego elektryka, który czekał na wiosnę w garażu. - Zrobiło mi się szkoda tego człowieka. Tak naprawdę nic mnie nie kosztowało pożyczenie mu mojego roweru. Jeśli byłbym w podobnej sytuacji, cieszyłbym się z wyciągniętej w moim kierunku pomocnej dłoni - mówi Bartłomiej Sidorczuk. Jeszcze tego samego dnia Pan Ryszard na pożyczonym rowerze dotarł na szczyt Klimczoka.

Prawdziwa magia życzliwości i ducha sportowej rywalizacji nastąpiła następnego dnia. O całej sytuacji dowiedział się właściciel sklepu rowerowego Pamirbike z Bielska-Białej. Pan Krzysztof wraz z małżonką nie brali udziału w wyzwaniu, jednak uważnie śledzili to co dzieje się na Klimczoku. Postanowili bezpłatnie użyczyć jeden z wielu rowerów, które znajdują się w ich wypożyczalni, tak żeby Pan Ryszard mógł bez przeszkód kontynuować Wyzwanie Klimczoka. W poniedziałek, 10 stycznia 63-latek odebrał czerwonego elektryka, którym później wygrał kategorię "dwa kółka".

63-letni bohater tej historii przyznaje, że była to przygoda życia i ważna lekcja wytrwałości. Musiał zmierzyć się z kapryśną pogodą i swoimi słabościami. Łatwo nie było - bywały takie dni, że rower trzeba było pchać lub nieść na niektórych fragmentach trasy. Kilka razy zdarzyła się taka zamieć śnieżna, że nawet w dół trzeba było sprowadzać rower, bo nie było możliwości jazdy. Panu Ryszardowi dzielnie kibicowali chyba wszyscy uczestnicy Wyzwania Klimczoka. Zapisał się w historii tej imprezy jako człowiek wyjątkowo pogodny i pozytywnie nastawiony do otaczającego świata. My serdecznie gratulujemy wygranej i życzymy samych sportowych sukcesów. 63-letni Ryszard Zamarło jest najlepszym przykładem na to, że nigdy nie jest za późno na zdrowy tryb życia i poważne sportowe wyzwania.