Wiadomości

  • 10 kwietnia 2023
  • wyświetleń: 2860

[Historyczne ciekawostki] A więc strajk!

XIX wiek to okres rozwoju przemysłu. Wiek pary spowodował olbrzymi postęp technologiczny, co wiązało się z powstawaniem coraz to nowszych zakładów pracy. Wraz z nowymi fabrykami powstał także ruch robotniczy, który starał się walczyć o swoje prawa. O jednej z pierwszych dużych demonstracji robotniczych dowiadujemy się z relacji Franza Hannaka seniora.

Widok na fabryki w Bielsku
Widok na fabryki w Bielsku · fot. Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe, nr 8, sierpień 195


Podczas kampanii pruskiej przeciwko Austrii, Franz Hannak senior urodzony w 1838 roku, był komendantem posterunku żandarmerii w Strumieniu. Pod swoim komandem posiadał 180 mężczyzn: żandarmów, celników i strażników granicznych. Jego zadaniem był obrona granicy i czuwanie nad górnym biegiem Wisły.

Podczas patrolowania konno terenu w towarzystwie jednego żandarma, niespodziewanie trafili na trójkę żołnierzy pruskiego patrolu, których wzięli do niewoli i zabrali do Bielska, gdzie postawiono ich na zamku przed wyższym dowództwem. Wojna nie trwała długo, więc po ogłoszeniu pokoju Franz Hannak senior został mianowany komendantem okręgu i przeniesiony do Bielska.

Po wojnie życie wróciło do normalności. Postępująca industrializacja powodowała powstawanie nowych fabryk, gdzie pracę znajdowali mieszkańcy z bliższych oraz dalszych okolic. Wraz z zatrudnieniem w mieście, rósł też ruch robotniczy.

Okręg bielski był wówczas znacznie większy niż znany mieszkańcom jeszcze w roku 1939. W 1919 roku podzielono Cieszyn, a część miejscowości należących wcześniej do okręgu bielskiego, takich jak Skoczów, Goleszów, Ustroń, Wisła czy Brenna, wraz z innymi przypisano do okręgu cieszyńskiego.

Franz Hannak senior, jako komendant generalny okręgu, odpowiedzialny był za kontrolę posterunków, inspekcje, wydawanie instrukcji oraz za szkolenia. Poświęcał temu 14 dni. W tym celu korzystano z przyprzążki firmy spedycyjnej Pohl przy Schneidergasse (dzisiejsza Wyspiańskiego). Przed każdą wizytacją należało się zapowiedzieć u burmistrza lub innego przewodniczącego gminy. Podczas pobytu w różnych miejscach dowiedział się, że robotnicy są niezadowoleni i planują marsz do Bielska w celu odbycia manifestacji.

Podjęto wówczas decyzję, aby na każdym posterunku mieć oczy i uszy szeroko otwarte na wszelkie informacje, które mogą pomóc w ustaleniu miejsca oraz czasu planowanej demonstracji. Jednocześnie wydano polecenie dla wszystkich posterunków, aby w noc poprzedzającą „dzień X” bez szczegółowych powiadomień i możliwie niepostrzeżenie stawić się w pełnym uzbrojeniu w Bielsku, gdzie będą oczekiwać dalszych rozkazów.

Podczas powrotu Hannak przygotował raport dla starosty. Należy tutaj wspomnieć, że w tym czasie Bielsko posiadało 8-10 policjantów. Żandarmeria nie miała prawa nikogo atakować, chyba, że w obliczu wysokiego zagrożenia. Wysokie zagrożenie właśnie się zbliżało.

Robotnicy zebrali się wówczas na bielskim rynku
Robotnicy zebrali się wówczas na bielskim rynku · fot. Łukasz Giertler


„Dzień X” wypadał w poniedziałek. Robotnicy nie pojawili się o wczesnych godzinach porannych w pracy. Wszystkie zakłady stały cicho. W budynku komendy, która mieściła się przy rynku w Bielsku, zgromadziły się drużyny, które od nocy oczekiwały na rozwój wydarzeń i idące za tym rozkazy.

Przed godziną 10.00, bielski rynek zaczął zapełniać się nadchodzącymi z każdej strony robotnikami. Wszystko jeszcze odbywało się w pokojowej atmosferze. O 10:30 zjawili się ostatni demonstranci i wówczas zauważono powszechny niepokój. Wtedy pojawiła się żandarmeria zajmując miejsce na przed budynkiem urzędu oraz przed wystawką sklepu Heinricha Hoffmanna z wyrobami żelaznymi. Po ciszy, która była niespodzianką, nastąpiła burza. Nastąpił zgiełk, a wśród ludzi wybrzmiewały głosy dezaprobaty oraz nawoływanie do wymarszu, co wyglądało niebezpiecznie. Ponieważ drużyna mundurowych zachowała spokój, nie doszło do eskalacji, a gdy wrzawa nieco ustąpiła, głos zabrał Franz Hannak senior. Przemówił on do robotników:

- Mieszkańcy Bielska i robotnicy!

Zebraliście się tu dzisiaj i chcecie demonstrować, po tym jak porzuciliście swoje miejsca pracy i wyszliście na ulice. Nie bierzecie jednak pod uwagę, że jest to wbrew prawu, a więc wzywam was do zachowania spokoju i nie dawania powodu do interwencji. Pomyślcie o swoich żona i dzieciach w domach, do których chcielibyście cało wrócić oraz, że szkodzicie przede wszystkim samym sobie, jeśli będziecie karani. Wiem, że w waszych kieszeniach kamienie i inne pociski czekają na to, aż ktoś pierwszy rzuci kamieniem i daję wam do myślenia, co możecie zdziałać ze swoimi kamieniami przeciw karabinom. Zachowajcie zatem spokój i posłuchajcie mojej propozycji: wybierzcie spośród siebie 5 mężów zaufania, a ja daję wam pewność, że zostaną oni przyjęci oraz wysłuchani przez pana starostę. To jedyna droga, żebyście uzyskali posłuch i żeby wasza demonstracja miała sens.


Propozycja została przyjęta i robotnicy wybrali 5 mężów zaufania, których zaprowadzono do starosty. Przed tym jeszcze wydano polecenie, aby wszyscy zachowali spokój, a żandarmi otrzymali rozkaz, by utrzymać dyscyplinę, być roztropnym i nie dać się sprowokować.

Starosta Klinger, który jednocześnie był zastępcą śląskiego prezydenta krajowego, przyjął delegaturę stojąc za swoim biurkiem. Obecny pisarz przysunął krzesła i wszyscy zasiedli do rozmów. Klinger rzekł do zebranych:

- Jak mniemam, zebraliście się na rynku, by odbyć demonstrację. Demonstracje są niezgodne z prawem i karalne. Zrezygnuję jednak z kary, przyjmę wasze prośby i skargi, sprawdzę je osobiście, a następnie przedłożę rządowi krajowemu w Opawie. Wybierzcie spośród siebie przemawiającego, niech się krótko przygotuje i przemówi do rzeczy - powoli, żeby protokolant mógł nadążyć.

Przemawiającym został Koneczny z Rudzicy:

- Zebraliśmy się tutaj, aby przedstawić nasze postulaty i skargi. Chodzi między innymi o podwyżkę płac, ale inne kwestie są dla nas jeszcze ważniejsze. Postulujemy i prosimy o zmniejszenie czasu pracy. Aktualnie czas pracy wynosi 12-14 godzin, w sobotę trochę krócej. Droga do pracy trwa 2-4 godziny, a powrót tyle samo. Przez to robotnicy, którzy mieszkają dalej, są zmuszeni nocować w fabrykach. Niektórzy mają siennik, ale wielu nie i muszą nocować na kawałkach tkanin. Przy czym nikt nie może się naprawdę wyspać, zwłaszcza wdychając stęchłe powietrze na halach. Zarobki są niskie, a zaopatrzenie złe, składające się zwykle z chleba i kawy, niektórzy jeszcze przynoszą ze swoich domów trochę mleka. Południowa przerwa jest za krótka.

W niektórych fabrykach jest piec kuchenny. Co prawda jest czas, żeby rozpalić ogień, ale już gotowanie dań odbywa się już bez nadzoru, wobec czego kawa kipi, a kartofle się przypalają. Postulujemy, aby robotnicy, którzy nie wracają na co dzień do domów, mieli przygotowaną salę sypialną oraz, aby zatrudnić kobietę, która będzie czuwała nad kuchnią, a opłacana będzie przez fabrykę. Następnie prosimy, aby zatrudnić inspektora pracy, który będzie nadzorował zakłady. Dalej prosimy, aby rząd krajowy użył swoich wpływów do wprowadzenia tańszych pociągów pracowniczych na projektowanej trasie kolejowej Bielsko-Żywiec. Prosimy o rozbudowę systemu kasy chorych i ubezpieczeń od wypadków oraz przeprowadzenie prawnie podwyżek płac
.

Po zakończeniu przez męża zaufania swojej przemowy, starosta powiedział, że prośby i skargi sprawdzi, nierówności sukcesywnie będą usuwane, a następnie poprosił protokolanta, aby odczytał protokół. Protokół podpisało wszystkich 5 mężów zaufania, przy czym dwóch uczyniło to krzyżykiem, gdyż nie potrafili pisać. Obiecano też, że jeszcze tego samego dnia zostanie do rządu krajowego wysłany telegram, natomiast odpis protokołu zostanie przesłany kurierem w ciągu 1-2 dni. Odpowiedzi spodziewano się w ciągu 8-10 dni, o czym poinformowano przedstawicieli robotników. Następnie zostali poproszeni o przekazanie wyniku rozmów robotnikom i stawienie się kolejnego dnia punktualnie w pracy.

Mężowie zaufania przekazali wynik rozmów pozostałym robotnikom i wszyscy rozeszli się do swoich domów. Starosta uścisnął rękę Hannaka seniora i poklepał go po ramieniu stwierdzając, że na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Jednocześnie zaznaczył, że nie omieszka wspomnieć rządowi krajowemu o postawie komendanta. Po 10 dniach przyszła odpowiedź, stopniowo starano się spełniać postulaty robotników i spokój trwał do roku 1890.

W 1888 roku Franz Hannak senior po 40 latach służby przeszedł na emeryturę (12 miesięcy pracy w żandarmerii liczono jak 18 miesięcy pracy). Przez 20 lat pełnił funkcję komendanta głównego okręgu w Bielsku i w tym czasie otrzymał liczne odznaczenia między innymi od ministra obrony oraz ministra spraw wewnętrznych.

Na uwagę zasługuje fakt, że w swoich wspomnieniach Hannak wyraźnie zaznacza, że robotnicy bielskiego przemysłu zachowywali się zawsze spokojnie i lojalnie, niezależnie czy mowa o Niemcach, tutejszych Polakach, Ślązakach czy Góralach. Z dobrej strony prezentowała się także Cesarsko-Królewska Żandarmeria, która uchodziła za elitarną grupę. Z całą pewnością Hannak senior miał szczęście odchodząc na emeryturę w 1888 roku. Ominęła go dzięki temu interwencja podczas kolejne wielkiej manifestacji, która miała miejsce 2 lata później i nie skończyła się już tak pokojowo jak demonstracja z 1870.

Logo na bramie firmy Lenko, gdzie w 1890 roku wybuchła kolejna duża demonstracja
Logo na bramie firmy Lenko, gdzie w 1890 roku wybuchła kolejna duża demonstracja · fot. Łukasz Giertler


Źródło: Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe, nr 8, sierpień 1953.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Historyczne ciekawostki

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj