Wójt odwołał zajęcia dydaktyczne w szkole. Obawa przed koronawirusem

Przypominamy, że w poniedziałek po południu kobieta powracająca z Rzymu zgłosiła się na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Pacjentka dzień wcześniej miała gorączkę. Zgodnie z procedurami trafiła do izolatki. Wieczorem została przetransportowana karetką na oddział zakaźny Szpitala Specjalistycznego w Chorzowie. Więcej o sprawie pisaliśmy w artykule "Do bielskiego szpitala zgłosiła się pacjentka z objawami koronawirusa".

Okazuje się, że kobieta jest nauczycielką w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Mazańcowicach. W poniedziałek normalnie prowadziła lekcje z uczniami, mimo tego, że dzień wcześniej miała gorączkę i nie czuła się najlepiej. Prosto po pracy zgłosiła się do szpitala.

Jak udało nam się ustalić, kobieta nie poinformowała swojego pracodawcy o zaistniałej sytuacji. Wiadomości dotarły drogą pantoflową do władz gminy Jasienica.

- Podjąłem decyzję, jako organ prowadzący, że do czasu otrzymania wyników badań, wstrzymana zostaje edukacja w tej szkole. Świetlice czy zajęcia opiekuńcze będą prowadzone, więc jak ktoś nie ma z kim zostawić dzieci, to może posłać je do szkoły - mówi wójt Janusz Pierzyna.

Gospodarz Jasienicy dodaje, że na chwilę obecną nauczycielka nie ma objawów koronawirusa, a wyniki badań wykluczające zakażenie powinny być znane w środę lub czwartek.

- Do momentu, gdy nie będzie wyników badań, placówka w zakresie otwartej działalności dydaktycznej będzie zamknięta - dodaje Janusz Pierzyna. Wójt Jasienicy uważa, że nauczycielka zachowała się karygodnie, gdyż nie poinformowała swojego pracodawcy ani wczoraj, ani dziś, o pobycie w szpitalu.