Wiadomości
- 15 marca 2021
- wyświetleń: 29830
Załogi LPR mają problemy w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej!
Do naszej redakcji od dłuższego czasu spływają niepokojące sygnały dotyczące rzekomego niespełniania procedur związanych z przejęciem pacjentów do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Wczoraj śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego koczował blisko godzinę przed szpitalem, a załoga nie mogła się doczekać na pomoc personelu placówki.
W teorii ma to wyglądać tak
W wielkim skrócie procedura powinna wyglądać tak, że załoga tuż po starcie z miejsca zdarzenia, drogą radiową powiadamia szpital o orientacyjnym czasie, w jakim dotrze pod placówkę i przekazuje podstawowe informacje dotyczące stanu zdrowia pacjenta. Dzięki tym informacjom Szpitalny Oddział Ratunkowy jest przygotowany na wizytę załogi śmigłowca, a personel medyczny może przygotować się na przyjęcia pacjenta. Na lądowisko oddalone ok. 250 m od wejścia na SOR podjeżdża szpitalna karetka i pacjent zostaje przewieziony do placówki. Takie przekazanie pacjenta zazwyczaj trwa od 5 do 15 minut. Niekiedy chwilę dłużej (np. jeśli stan pacjenta jest ciężki). Po przekazaniu pacjenta załoga śmigłowca w ciągu kilku minut dopełnia wszelkich wewnętrznych procedur i jest gotowa do ponownego startu.
Jak to wygląda w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej?
Dla przykładu przytoczymy wczorajszą wizytę Ratownika 4 z pacjentką, która zasłabła w Czechowicach-Dziedzicach. Śmigłowiec wylądował na ul. Towarowej. Pisaliśmy o tym na portalu czecho.pl w artykule: LPR pod dworcem PKS w Czechowicach - zasłabła 82-latka.
Z naszych informacji wynika, że załoga śmigłowca bezskutecznie próbowała wywołać SOR drogą radiową, by zgłosić swój przylot. Załoga próbowała się także skontaktować ze szpitalem telefonicznie - nikt nie odbierał telefonu. Nikt też nie zainteresował się tym, że przed szpitalem wylądował śmigłowiec. Po kilku minutach od lądowania i bezskutecznej próbie kontaktu ze szpitalem, jeden z członków załogi udał się pieszo na SOR, by powiadomić personel o konieczności transportu pacjentki i wrócił na lądowisko. Po około 20 minutach oczekiwania na ambulans, ratownik ponownie wrócił pieszo na SOR, skąd zabrał wózek inwalidzki. 82-letnia kobieta została przetransportowana do placówki właśnie na wózku. Warto tutaj nadmienić, że w czwartek, 11 marca około godziny 12.00 w Bielsku-Białej panowała temperatura w okolicy 2-3 stopni Celsjusza i wiał silny wiatr. Załoga Ratownika 4 straciła około godzinę na sprawie, którą można było załatwić w kilka minut. W tym czasie personel latającej karetki mógł ratować czyjeś życie.
Od tematu oficjalnie odcina się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Poniżej treść sprostowania nadesłanego przez Justynę Sochacką, Rzecznika Prasowego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W poniedziałek otrzymaliśmy również sprostowanie ze Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej.
Jaka jest prawda?
Z naszych informacji wynika, że to nie jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie. Na forum związanym z lotnictwem ratunkowym pojawiło się ostatnio kilka wpisów dotyczących podobnych problemów w naszym mieście. Zarówno Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej jak i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odcinają się od problemu i stanowczo zaprzeczają, aby tego typu incydent miały miejsce.
W wielkim skrócie procedura powinna wyglądać tak, że załoga tuż po starcie z miejsca zdarzenia, drogą radiową powiadamia szpital o orientacyjnym czasie, w jakim dotrze pod placówkę i przekazuje podstawowe informacje dotyczące stanu zdrowia pacjenta. Dzięki tym informacjom Szpitalny Oddział Ratunkowy jest przygotowany na wizytę załogi śmigłowca, a personel medyczny może przygotować się na przyjęcia pacjenta. Na lądowisko oddalone ok. 250 m od wejścia na SOR podjeżdża szpitalna karetka i pacjent zostaje przewieziony do placówki. Takie przekazanie pacjenta zazwyczaj trwa od 5 do 15 minut. Niekiedy chwilę dłużej (np. jeśli stan pacjenta jest ciężki). Po przekazaniu pacjenta załoga śmigłowca w ciągu kilku minut dopełnia wszelkich wewnętrznych procedur i jest gotowa do ponownego startu.
Jak to wygląda w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej?
Dla przykładu przytoczymy wczorajszą wizytę Ratownika 4 z pacjentką, która zasłabła w Czechowicach-Dziedzicach. Śmigłowiec wylądował na ul. Towarowej. Pisaliśmy o tym na portalu czecho.pl w artykule: LPR pod dworcem PKS w Czechowicach - zasłabła 82-latka.
Z naszych informacji wynika, że załoga śmigłowca bezskutecznie próbowała wywołać SOR drogą radiową, by zgłosić swój przylot. Załoga próbowała się także skontaktować ze szpitalem telefonicznie - nikt nie odbierał telefonu. Nikt też nie zainteresował się tym, że przed szpitalem wylądował śmigłowiec. Po kilku minutach od lądowania i bezskutecznej próbie kontaktu ze szpitalem, jeden z członków załogi udał się pieszo na SOR, by powiadomić personel o konieczności transportu pacjentki i wrócił na lądowisko. Po około 20 minutach oczekiwania na ambulans, ratownik ponownie wrócił pieszo na SOR, skąd zabrał wózek inwalidzki. 82-letnia kobieta została przetransportowana do placówki właśnie na wózku. Warto tutaj nadmienić, że w czwartek, 11 marca około godziny 12.00 w Bielsku-Białej panowała temperatura w okolicy 2-3 stopni Celsjusza i wiał silny wiatr. Załoga Ratownika 4 straciła około godzinę na sprawie, którą można było załatwić w kilka minut. W tym czasie personel latającej karetki mógł ratować czyjeś życie.
Od tematu oficjalnie odcina się Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Poniżej treść sprostowania nadesłanego przez Justynę Sochacką, Rzecznika Prasowego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Uprzejmie informuję, że załogi LPR nie mają problemów ze szpitalem Wojewódzkim w Bielsku-Białej. Realizując wczorajszy transport pacjentki do szpitala załoga nie miała problemów ze skontaktowaniem się ze szpitalem. Nieprawdą jest, że członek załogi dwukrotnie udawał się pieszo do szpitala, zanim zawieziono tam pacjentkę. Od początku szpital sygnalizował kilkunastominutowy dojazd karetki transportowej. W związku z tym i faktem, że stan pacjentki był stabilny, zdecydowano przewieźć ją na wózku.
W poniedziałek otrzymaliśmy również sprostowanie ze Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej.
1. Nie jest prawdą, że załogi Lotniczego Pogotowia ratunkowego mają problem z przekazaniem pacjenta na SOR Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej.
2. Nie jest prawdą, że załoga śmigłowca bezskutecznie próbowała wywołać SOR drogą radiową, by zgłosić swój przylot z 82-letnią pacjentką.
3. Nieprawdą jest, że członek załogi dwukrotnie udawał się pieszo do szpitala, zanim przewieziono tam pacjentkę. Od początku szpital sygnalizował kilkunastominutowy dojazd karetki transportowej. 82-letnia
pacjentka w bezpieczny sposób została ze śmigłowca przetransportowana na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Dr Michał Dudek, Ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala
Wojewódzkiego w Bielsku-Białej
2. Nie jest prawdą, że załoga śmigłowca bezskutecznie próbowała wywołać SOR drogą radiową, by zgłosić swój przylot z 82-letnią pacjentką.
3. Nieprawdą jest, że członek załogi dwukrotnie udawał się pieszo do szpitala, zanim przewieziono tam pacjentkę. Od początku szpital sygnalizował kilkunastominutowy dojazd karetki transportowej. 82-letnia
pacjentka w bezpieczny sposób została ze śmigłowca przetransportowana na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Dr Michał Dudek, Ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Szpitala
Wojewódzkiego w Bielsku-Białej
Jaka jest prawda?
Z naszych informacji wynika, że to nie jedyny tego typu przypadek w ostatnim czasie. Na forum związanym z lotnictwem ratunkowym pojawiło się ostatnio kilka wpisów dotyczących podobnych problemów w naszym mieście. Zarówno Szpital Wojewódzki w Bielsku-Białej jak i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odcinają się od problemu i stanowczo zaprzeczają, aby tego typu incydent miały miejsce.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.