Wiadomości
- 21 września 2020
- wyświetleń: 13959
Myśliwi strzelali w kierunku dzieci? Policja bada sprawę
Do incydentu, który mógł się zakończyć prawdziwą tragedią, miało dojść w sobotę, 12 września w Dankowicach. W kierunku bawiących się w przydomowym ogródku dzieci padły strzały. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale policja podjęła śledztwo ws. narażenia ludzi na utratę życia.
Bulwersujące zdarzenie miało miejsce w sobotę, 12 września. Pan Kamil pracował w przydomowym ogródku w Dankowicach. Nieopodal bawiły się jego małe - trzy i pięcioletnie - dzieci. W pewnym momencie usłyszał w oddali strzały.
- Za naszym domem znajdują się stawy, tam często w weekendy przyjeżdżają myśliwi. Do tej pory nie było z nimi kłopotu - relacjonuje Kamil Kobierski.
Aż do soboty. Podczas prac w ogrodzie mieszkaniec Dankowic zauważył bowiem, że odgłosy strzałów są coraz głośniejsze, a polowanie odbywa się coraz bliżej jego posesji. W pewnym momencie śrut zaczął walić w ogrodzenie!
- Dzieci wpadły w panikę, zaczęły krzyczeć, płakać - wspomina pan Kamil. - Żona od razu zabrała je do domu, a ja zacząłem krzyczeć na myśliwych, którzy strzelali w naszym kierunku. Zaczęli uciekać. Udałem się więc za nimi w miejsce, gdzie się grupowali nad stawem. Na szczęście strzały umilkły - dodaje.
Na miejsce zdarzenia wezwano policję. Wedle relacji pana Kamila, funkcjonariusze jedynie sporządzili notatkę. Dlatego mieszkaniec Dankowic w poniedziałek udał się na komisariat, by złożyć doniesienie o tym incydencie.
- Jak się okazało, policja nawet nie wiedziała, do jakiego koła łowieckiego należeli myśliwi. Do tej pory nie wiem skąd byli. Ale nie odpuszczę tej sprawy. Nie pozwolę, by moje dzieci nie mogły się bezpiecznie bawić na mojej własnej ziemi. Zwłaszcza, że po tym zdarzeniu rozmawiałem z sąsiadem, który powiedział mi, że tydzień wcześniej, gdy siedział przed domem, słyszał jak śrut odbija się od dachu - mówi mieszkaniec Dankowic.
Jak dowiedzieliśmy się, polowanie na kaczki i gęsi organizowane było przez Koło Łowieckie „Żbik” z Dankowic. - Byłem na miejscu - przyznał Tadeusz Lubański, prezes koła. - Nie ma mowy, by strzały komukolwiek zagrażały. Bardzo restrykcyjnie podchodzimy do przepisów. Rozstawiamy myśliwych według wytycznych z geoportalu, w tym przypadku znajdowaliśmy się około 200 metrów od zabudowań. Poza tym strzały były oddawane pod ostrym kątem w górę. Doprawdy nie wiem, co tak rozsierdziło mieszkającego tam pana - podkreśla prezes.
Policja podjęła śledztwo w tej bulwersującej sprawie. - Prowadzone jest dochodzenie pod kątem artykułu 160 Kodeksu karnego: narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężko uszczerbku na zdrowiu. Sprawę prowadzi Komisariat Policji w Kobiernicach. Czyn ten jest zagrożony karą więzienia do lat 3 - informuje asp. Ilona Michalczyk z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.