Miasto przymierza się do zaciągnięcia poważnych kredytów, łącznie na kwotę 248 milionów złotych. Jak poinformowali przedstawiciele bielskiego magistratu, pożyczki będą finansowały deficyt w wysokości blisko 173 milionów 302 tysięcy złotych. Pozostała kwota będzie przeznaczona na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań.

- W projekcie budżetu na 2020 roku zakładano deficyt budżetowy na poziomie 141 500 000 zł. To wielkość jaką można było wyliczyć na dzień 15 listopada 2019 roku. Po zakończeniu 2019 roku były znane wielkości poniesionych wydatków majątkowych, które wpływają ostatecznie na wysokość deficytu budżetowego. Niewykorzystane środki w ramach zadań wieloletnich rada miejska wznowiła na sesjach w 2020 roku, co wpłynęło na zwiększenie deficytu. W czerwcu 2020 roku ustalono wielkość deficytu budżetowego, którego wysokość była spowodowana między innymi opóźnieniem w realizacji zadań współfinansowanych środkami z Unii Europejskiej, co przyczyniło się do zmniejszenia dochodów budżetowych. W konsekwencji wpłynęło to na zwiększenie deficytu i konieczność podjęcia uchwał dotyczących jego finansowania - wyjaśnia Tomasz Ficoń, rzecznik Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej.

Jak dodaje, podjęto cztery takie uchwały. Dwie dotyczyły zaciągnięcia pożyczek z Banku Gospodarstwa Krajowego na zadania finansowane środkami unijnymi, a dwie były uchwałami kredytowymi. Jedna z nich jest efektem opóźnień w refundacji poniesionych wydatków unijnych, a druga związana jest między innymi z zabezpieczeniem wkładu własnego dla zadań unijnych oraz na spłatę wcześniej zaciągniętych zobowiązań.

- Wpływ poziomu zadłużenia na budżet obrazują dwa wskaźniki: indywidualny wskaźnik zadłużenia jaki został wskazany w opiniach Regionalnej Izby Obrachunkowej w 2020 roku, który w przypadku naszego miasta będzie wynosił 3,33 procent przy dopuszczalnym poziomie 14,60 % i drugi wskaźnik obrazujący poziom zadłużenia w stosunku do dochodów budżetowych - ten wyniesie 29 procent - podał przedstawiciel bielskiego ratusza.

Cały dług ma zostać spłacony do 2039 roku i - jak zapewnia Tomasz Ficoń - nie wpłynie on negatywnie na pozyskiwanie środków unijnych.