Wiadomości
- 28 września 2018
- wyświetleń: 29152
Skaza na wizerunku szpitala? Matka opisała przebieg wizyty
Matka 7-letniej dziewczynki na portalu społecznościowym zrelacjonowała wizytę jej dziecka w poradni nocnej opieki medycznej w Szpitalu Pediatrycznym. - Przez krótką chwilę tego badania i pobytu w gabinecie, moje dziecko było wystraszone, miało łzy w oczach - mówi pani Sylwia Wiertel.
Czwartkowej nocy, około godziny 2.00, zaniepokojona silnymi napadami kaszlu i wymiotami swojego dziecka kobieta, postanowiła skorzystać z nocnej opieki medycznej, którą świadczy Szpital Pediatryczny w Bielsku-Białej.
- Zostałyśmy szybko zarejestrowane i przyjęte. Pani doktor od samego początku była niemiła i opryskliwa. Zapytała co nas sprowadza do poradni w środku nocy i dlaczego nie mogliśmy poczekać z tym do rana - mówi pani Sylwia Wiertel, matka 7-letniej dziewczynki.
Jak relacjonuje nasza rozmówczyni, w środku nocy dziewczynka obudziła się i dostała ataku duszności. Nie mogła złapać tchu tak kaszlała. Dwa razy zwymiotowała. - Każda matka zdecydowałaby tak samo jak ja. Nie byłam w stanie czekać do rana, bo nie wiedziałam co dolega mojemu dziecku. Od tego przecież jest punkt nocnej opieki medycznej, że w problemowych sytuacjach można z niego skorzystać - dodaje.
Pani Sylwia była zszokowana, gdy mimo osłabienia jej córki i narastającej temperatury, dziecko wielokrotnie było przez lekarza upominane o brak prawidłowej postawy ciała. - To było wręcz ciągłe nagabywanie do wyprostowania się. Nie umiesz siedzieć? Wyprostuj się! Co ty robisz - takie słowa padały z ust pani doktor, która wyraźnie dawała do zrozumienia, że zakłóciliśmy jej wewnętrzny spokój - dodaje matka 7-latki.
W końcu pani Sylwia postanowiła włączyć telefon i nagrać całą sytuację. - Miałam dość opryskliwości w stosunku do chorego i zestresowanego dziecka. Zaczęłam nagrywać wizytę. Kiedy lekarka zorientowała się, że ją nagrywam, ton jej głosu spotulniał. Rozumiem, że każdy może mieć zły dzień, każdy może mieć gorszą chwilę, nie każdy musi się uśmiechać, bo nikt im tego nie każe, ale żeby w taki sposób zwracać się do dziecka? - dziwi się kobieta.
W karcie informacyjnej lekarka nie wpisała żadnego rozpoznania ani porady medycznej. Lekarz przepisał m.in. dexaven - steryd do wstrzykiwań, który tuż po zakończeniu wizyty podała dziecku pielęgniarka.
- Przez tą krótką chwilę, tego badania i pobytu w gabinecie, moje dziecko było wystraszone, miało łzy w oczach. W samochodzie córka pytała mnie co złego zrobiła, że została tak potraktowana przez lekarza - dodaje pani Sylwia.
Nasza rozmówczyni opisała całą sytuację na Facebooku. Zadzwoniła także do Narodowego Funduszu Zdrowia - polecono jej złożenie skargi w szpitalu. Tak też zrobiła. Tego samego dnia pani Sylwia złożyła skargę. Okazało się, że dyrektor szpitala Ryszard Odrzywołek wiedział już o całej sytuacji z mediów społecznościowych.
- Pan dyrektor mnie przeprosił. Powiedział że nie zamiecie tej sprawy pod dywan, ale poprosił, żebym dała mu trochę czasu, bo najważniejsze jest żeby w tym wszystkim dwie strony mogły się wypowiedzieć. Mam nadzieję, że pan dyrektor zachowa się tak jak obiecał, że nigdy więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca - bo tu chodzi o dzieci - kończy Pani Sylwia, która dodaje, że w razie konfrontacji z lekarką jest w stanie przedstawić nagranie.
W czwartek po południu zwróciliśmy się drogą mailową do dyrektora Szpitala Pediatrycznego z prośbą o przedstawienie stanowiska placówki. - Informuje, że złożona skarga jest w trakcie rozpatrzenia, a o wynikach postępowania poinformujemy redakcję - czytamy w odpowiedzi, którą otrzymaliśmy dziś rano.
Zgoła inną relację przedstawia pediatra. W niedzielę udało nam się porozmawiać z lekarzem. Relację pediatry zamieszczamy w artykule "Nieuzasadniona wizyta w poradni? Głos ma lekarz pediatra".
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.