Sport
- 7 czerwca 2021
- wyświetleń: 1976
[FOTO] Zawodnik bielskiej drużyny MTB startował w Hiszpanii
W miniony weekend Jan Karasek, zawodnik bielskiej drużyny RK Exclusive Doors MTB Team, zaliczył kolejny start w zawodach zaliczanych do kalendarza UCI - 4 Stage Mountain Bike Race Lanzarote.
- Start wyścigu na Lanzarote był moją drugą etapówką w tym sezonie. Po starcie na Mediterranean Epic stwierdziłem, że pójdę za ciosem i spróbuję swoich sił na Wyspach kanaryjskich. Wyścig należał do prestiżowej klasy UCI S1, co przyciągnęło zagranicznych zawodników. Jak i również mnie. Walka o punkty w pierwszym roku orlika nigdy nie należy do łatwych, ale udało mi się je zdobyć z czego mogę być zadowolony - relacjonuje Jan Karasek.
- Na Lanzarote przylecieliśmy już w środę wieczorem. Choć cała podróż zajęła nam 16 godzin to udało się szczęśliwie dotrzeć na miejsce. Na wyścig poleciałem ze swoim tatą, który próbował swoich sił w kategorii Masters. Przed sobotnim startem objechaliśmy jeszcze dwa etapy. I stwierdziliśmy, że wyścig będzie szybki, ale również i ciężki. Lanzarote jest wyspą znaną ze swoich silnych wiatrów, które przyciągają tutaj całe rzesze kitesurferów i surferów. I właśnie te wiatry były myślę że tą największą trudnością. Nadeszła sobota, pierwszy etap wynoszący 42 km i 600 metrów przewyższenia. Wydawało się że będzie szybko lekko i przyjemnie, jednak nie dla mnie. Po nerwowym starcie na piaskowym odcinku tracę kontakt z czołową grupą kolarzy przez co muszę gonić. Jednak tego dnia noga nie kręciła najlepiej, a samotna jazda również nie ułatwiała zadania. Na mecie melduje się z dużą stratą do czołówki - na 19. miejscu - opowiada zawodnik RK Exclusive Doors MTB Team.
- Wtedy pomyślałem, że już teraz to już musi być tylko lepiej. I tak też było! Drugi etap - 61 km oraz
900 metrów w górę - mógł już zweryfikować kto przyjechał w jakiej dyspozycji na wyścig. I nie było też inaczej. Na pierwszym podjeździe peletonik się podzielił, ja wiedząc, że etap jest dłuższy niż dnia poprzedniego, jechałem swoim tempem, przez co udało mi się utrzymać w drugiej grupce i razem z trzema zawodnikami dojechać wspólnie pracując do mety. Etap był szybki, średnia prędkość wyniosła 27km/h, co na wyścig MTB jest dobrym wynikiem, a ja po przespanym finiszu zajmuje 13. miejsce. Tego dnia już noga podawała tak jak powinna i byłem zadowolony z tego dnia - dodaje Jan Karasek.
- Przyszedł dzień 3, czyli czasówka. Jazda indywidualna liczyła 20 km podjazdu na najwyższe wzniesienie wyspy. Od początku jechałem mocno. Po pierwszej połowie stwierdziłem, że idzie tego dnia całkiem fajnie, jednak to druga część etapu wszystko zweryfikowała. Po nawrocie zaczął wiać silny wiatr w twarz, który zweryfikował wszystko. Myślę że wszystkim zawodnikom dał się we znaki, ale dałem z siebie i na szczycie dojeżdżam z 15. wynikiem - mówi młody kolarz bielskiej drużyny.
- Czwarty dzień był ostatnim, ale również najtrudniejszym etapem. Do pokonania dystans 82 km i 1600 metrów w pionie. Tego dnia najważniejsze było odżywanie i nawodnienie. Temperatura tego dnia oscylowała w okolicach 30 stopni, co robiło ten etap jeszcze trudniejszym. Od startu pojechałem swoje, starałem się nie przyspieszać gwałtownie i pilnować swoich progów. Po 3 godzinach i 40 minutach walki na trasie dojeżdżam do mety uśmiechnięty i zadowolony na 16. miejscu. W klasyfikacji generalnej zajmuję 17. pozycję. Podsumowując wynik - jest zadowalający, ale gdyby nie słaby pierwszy dzień, to mogłoby być o 2-3 oczka wyżej, ale nie narzekam. Udało się zdobyć 22 punkty do rankingu UCI oraz przeżyć niesamowitą przygodę, która z pewnością zaowocuje na wyścigach w przyszłości. Teraz przede mną start na Sellarondzie Hero. Duże wyzwanie i duży wyścig, ale czuje się gotowy, by stawić czoła kolejnym wyzwaniom - podsumowuje bielszczanin.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.