Rozrywka
- 10 marca 2022
- wyświetleń: 1087
Spotkanie Kawiarni Filozoficznej o filozofii wojny
Za nami:
W czwartek, 10 marca o godzinie 20.00 w Pubie Azyl przy ul. Wzgórze 8 odbędzie się 328. spotkanie dyskusyjne z cyklu Kawiarnia Filozoficzna. Jego tematem będzie "Filozofia wojny".
Teksty:
1. James Hillman, Miłość do wojny (skrót)
2 Pierre Hassner, Filozofia wojny i pokoju w perspektywie historycznej (skrót)
Teksty uzupełniające:
3 Tukidydes, Dialog melijski
4 Simone Weil, Iliada, czyli poemat siły (skrót)
5 Lew Tołstoj, Mechanika wojny (cytaty z Wojny i pokoju)
6 Carl von Clausewitz, O naturze wojny (skrót)
7 Jak zapobiec wojnie - fragmenty korespondencji Freuda i Einsteina
Wprowadzenie: Jarosław Hess
___
„Wojna [gr. polemos] jest ojcem wszystkiego”, powiedział Heraklit w początkowym okresie rozwoju myśli Zachodu, co Emmanuel Levinas w ostatnim czasie sparafrazował jako „byt objawia się jako wojna”. Jeśli wojna jest pierwotnym komponentem bytu, jest ona także ojcem samej struktury wszelkiego istnienia oraz naszego myślenia o nim: naszych idei odnoszących się do wszechświata, religii, etyki; wojna determinuje wzorce myślowe logiki przeciwieństw Arystotelesa, antynomii Kanta, doboru naturalnego Darwina, walki klas Marksa, a nawet wyparcia id przez ego i superego Freuda. Myślimy w kategoriach wojny, czujemy, że znajdujemy się w stanie wojny z samymi sobą, wierzymy, nie zdając sobie z tego sprawy, że drapieżna grabież i łupiestwo, obrona terytorium, podbój, a także niekończąca się walka przeciwstawnych sił stanowią podstawowe zasady rządzące wszelkim istnieniem. (…)
Po zakończeniu drugiej wojny światowej oraz ustaniu wielkich konfliktów zbrojnych, jakie wybuchły niedługo potem (Indie, Korea, Algieria, Biafra, Wietnam, Izrael i Egipt), wojny toczą się niemal nieustannie. Od 1975 roku na świecie mniejsze i większe wojny toczyły się lub toczą na Haiti, Grenadzie, Falklandach, w Peru, Panamie, Kolumbii, Nikaragui, Salwadorze, Gwatemali; w Libanie, Palestynie, Izraelu, Iranie, Iraku, Kuwejcie; w Ugandzie, Rwandzie, Mozambiku, Angoli, Sierra Leone, Liberii, Kongu, Erytrei, Czadzie, Mauretanii, Somali, Algierii (ponownie), Sudanie; w Afganistanie, Mjanmie (Birmie), Indiach i Pakistanie, Kaszmirze, na Sri Lance, Filipinach, w Kambodży, Timorze Wschodnim, Sumatrze, Nowej Gwinei; w Bośni, Chorwacji, Kosowie, Irlandii, Czeczenii, Gruzji, Rumunii, Baskonii i Hiszpanii… Być może wiadomo ci także o innych walkach; a o jeszcze innych mogą wiedzieć tylko ich uczestnicy. Niektóre z wymienionych powyżej wojen i konfliktów zbrojnych toczą się nadal, także w chwili, kiedy piszę te słowa, podczas gdy nowe wybuchają, właśnie kiedy czytasz tę książkę. Niektóre z nich przypominają nagłe, przejściowe erupcje, jak wojna o Falklandy/Malwiny, na których to wyspach dziś znów pasą się spokojnie stada owiec. Inne, w takich miejscach jak Algieria, Sudan czy Palestyna, stały się już właściwie czymś całkowicie normalnym, stanowiąc stały element życia codziennego mieszkańców tych państw.
Tego rodzaju „normalna” sytuacja, jeśli chodzi o wojnę, trwa na świecie od niepamiętnych czasów. W trakcie 5600 lat pisanej historii ludzkości odnotowano w niej 14 600 wojen. Wypada więc od dwóch do trzech wojen rocznie.(…)
Stwierdzenie, że „wojna jest normalna”, wygłaszam, opierając się na dwóch czynnikach, z którymi mieliśmy już okazję się zapoznać: stałości i regularności występowania wojny w dziejach oraz powszechności i wszechobecności wojny w skali całego globu. Te dwa czynniki wymagają jeszcze jednego, bardziej podstawowego: akceptowalności i przyzwolenia. Wojny nie mogłyby się zdarzać, gdyby nie było tych, którzy przyczyniają się do tego, żeby się zdarzały, a następnie ochoczo biorą w nich udział. W przeciwieństwie do poborowych, niewolników, żołnierzy kontraktowych, niechętnych wojaczce rekrutów, zawsze znajdzie się mnóstwo takich, którzy z największą chęcią i zapałem odpowiedzą na wezwanie do broni, zgłoszą się na ochotnika i ruszą na front. Zawsze znajdą się też polityczni liderzy i przywódcy, którzy bez reszty oddadzą się sprawie wojny. (…)
Jeśli wojna jest normalna, to czy jest tak dlatego, że tkwi ona w ludzkiej naturze, czy też dlatego, że stanowi inherentny element każdego społeczeństwa? Czy wojna stanowi w swojej istocie wyraz ludzkiej agresji i instynktu samozachowawczego? A może jest przedłużeniem zachowania stadnego - zachowania sfory, która poluje, napada, plądruje, powiększając się aż do rozmiarów wielomilionowej koalicji, walczącej gdzieś tam, w jakimś w dalekim kraju?
Nowy Testament optuje za tym pierwszym rozwiązaniem: „Skąd wojny i walki między wami? Czy nie z pożądliwości, które walczą w waszych ciałach? Pożądacie, a nie posiadacie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; toczycie boje i wojny, a nic nie zyskujecie…” (List św. Jakuba 4, 1−2). Tak więc wojny zaczynają się od niskiej potrzeby zaspokajania naszych ludzkich, arcyludzkich żądz materialnych. W podobnym tonie wypowiada się Platon: „Ciało ulega niezliczonym napięciom, potrzebując koniecznie pokarmu. Ponadto spadają na nie jakieś choroby i przeszkadzają nam szukać tego, co naprawdę jest bytem. Napełniają nas żądze, pragnienia, obawy, rozmaite widziadła, głupstwa, tak że - jak się powiada - prawdziwie i rzeczywiście posługiwać się myśleniem jest dla nas z tego względu rzeczą całkowicie niemożliwą. Wszak wojny, bunty, bitwy znikąd się nie biorą, jak z ciała i jego pragnień. Zdobywanie bogactwa to przyczyna wybuchu wojen, bogactwo zaś musimy zdobywać ze względu na ciało, będąc niewolnikami w jego służbie”.
Tak twierdził wczesny Platon; później odkrył on inne źródło wojny: „Każde państwo na mocy prawa natury prowadzi wciąż wojnę z każdym innym państwem, choćby jej nawet nie wypowiadało”.
Tymczasem Kant, podobnie jak przed nim Hobbes, wydobywa wojnę z kontekstu społecznego, uznając ją za niczym nie uwarunkowany składnik ludzkiej natury, dla którego nie należy poszukiwać żadnych wyjaśnień. „Sama jednak wojna - pisze - nie potrzebuje żadnej szczególnej pobudki i wydaje się zakotwiczona w ludzkiej naturze, i to nawet jako coś szlachetnego”. (…)
Skłonność wrodzona czy nabyta? Instynkt agresji poszczególnych jednostek czy roszczenia wielkościowe całej grupy społecznej? Różnego rodzaju rywalizujące ze sobą koncepcje dotyczące pochodzenia wojny można zredukować do dwóch podstawowych stanowisk. Z jednej strony, teorie psychoanalityczne, które, analizując ludzką naturę, cofają się do wczesnodziecięcego poczucia utraty obiektu miłości i traumy narodzin; teorie biologiczno-animalne (wrodzony mechanizm obronny, „walka albo ucieczka”; teorie determinizmu genetycznego, który popycha nas do robienia tego, czego chcą geny). Z drugiej strony, wojna jako produkt działania wewnętrznej struktury grup społecznych, ich systemów wierzeń i przekonań, roszczeń terytorialnych, wymagań związanych ze zwyczajem zawierania małżeństw egzogamicznych, a także kolektywnej psyche tłumu jako takiej.
W obu przypadkach, bez względu na to, czy za przyczynę wojny uznamy ludzki impuls, czy społeczną konieczność, wojna potrzebuje wyobrażonego, w taki czy inny sposób, wroga. „Wojna - pisze Hobbes, to stan - w którym każdy jest wrogiem każdego”, Clausewitz zaś twierdzi z naciskiem, że „zawsze trzeba myśleć o wrogu”. (…) Wyobrażenie wroga karmi nasze pasje, rozpala i podsyca w nas strach, nienawiść, wściekłość, gniew, pragnienie zemsty, zniszczenia, a także erotyczną żądzę, dostarczając nam ogromnego ładunku supermocy, bez której walka na śmierć i życie na polu bitwy byłaby niemożliwa. (…)
Ale uwaga: w rzeczywistości może nie być żadnego wroga! Przez cały czas mówimy o idei wroga, wrogu fantomowym. Nie jest to ten wróg, który jest niezbędnym elementem wojny i który rzeczywiście zmusza nas do toczenia wojny, lecz twór imaginacji. Tu siłą napędową jest imaginacja, zwłaszcza kiedy jest ona uprzednio odpowiednio uwarunkowana i sterowana przez media, system edukacji i religię, a także podgrzewana przez desperacko potrzebujące wrogów państwo agresywnym patriotyzmem i patetycznym odwoływaniem się do poczucia godności i honoru obywateli. Ów wyimaginowany fantom rozrasta się i pęcznieje, tak że w końcu przesłania sobą cały horyzont - poza nim niczego już nie widzimy. Archetypowa idea zyskuje określoną twarz, konkretne oblicze. Kiedy tylko wróg zostanie przez nas w pełni zimaginowany, już znajdujemy się w stanie wojny. Kiedy wróg zostanie zidentyfikowany i nazwany, wojna zostaje wypowiedziana, tak że rzeczywiste jej wypowiedzenie nie ma w zasadzie większego znaczenia poza ściśle prawnym. Inwazja na Irak [w 2003] zaczęła się jeszcze przed przystąpieniem do wojskowej inwazji na Irak; zaczęła się w momencie, w którym Irak został zaliczony do grona państw tworzących „oś zła”.
James Hillman
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.