Gorce tematy

  • 28 stycznia 2023
  • 5 lutego 2023
  • wyświetleń: 44217

Gastronomiczny baron Bielska-Białej. Pewnie bawiliście się w jego knajpie

Jeśli imprezujesz w sobotnią noc w Bielsku-Białej, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że bawisz się w lokalu Bronisława Foltyna. Bielski przedsiębiorca, który dla wielu kojarzy się z polityką i partią Janusza Korwina-Mikkego, zdominował w ostatnich latach lokalny rynek gastronomiczny. Dziś razem ze wspólnikiem prowadzi cztery popularne restauracje, puby i kluby w mieście.

bronisław foltyn
Bronisław Foltyn · fot. bielsko.info


Chcieli tylko knajpkę na piwo dla siebie i znajomych



Bronisław Foltyn i jego wspólnik od małego mieli smykałkę do interesów. Swoją szansę na duże pieniądze zwietrzyli już w 2000 roku zakładając sieć sklepów z telefonami komórkowymi. Kilka lat później, kiedy nie było to jeszcze praktykowane, otworzyli również sklep internetowy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. - Pewnie jeszcze niektórzy bielszczanie znają markę Halo. Mieliśmy w mieście 7 punktów sprzedaży telefonów oraz jeden z najpopularniejszych sklepów internetowych z elektroniką w Polsce. Przez dwa lata z rzędu np. sprzedawaliśmy najwięcej telefonów marki Nokia w kraju. Nigdy wcześniej nie myślałem, że będę zarabiał tak duże pieniądze - mówi Bronisław Foltyn, z wykształcenia… m.in. piekarz-cukiernik.

W 2011 roku wspólnikom zamarzyła się knajpa. Znaleźli 70-metrowy lokal na bielskim Rynku i otworzyli Rock Galerię. - To z założenia miała być klimatyczna knajpka dla nas i znajomych, z dobrą rockową muzyką. Zastosowaliśmy w niej zasadę, że wszystko sprzedajemy w jednej cenie, po pięć złotych. Efekt był piorunujący. Właściciele sąsiednich barów na starówce byli na nas wściekli, bo ich zdaniem zaniżaliśmy cenę piwa. Goście jednak nas za to pokochali. Po trzech miesiącach w Rocku trudno było o wolne miejsce w weekend. W tygodniu też miewaliśmy sporo gości - wspomina Foltyn.

Woodstock na Staszica, proboszcz nie wytrzymał



Niewielki lokal na Rynku miał jednak swoje ograniczenia. Klienci sugerowali, że chcieliby się pobawić i posłuchać koncertów. Wspólnicy więc szukali kolejnego miejsca, gdzie mogliby otworzyć klub z prawdziwego zdarzenia. Padło na kamienicę przy ulicy Staszica 7, będącą własnością miasta.

- Lokal otworzyliśmy na początku 2013 roku. Później co dwa miesiące otwieraliśmy kolejne piętro, aż w drugiej połowie roku funkcjonowaliśmy już na trzech poziomach - mówi przedsiębiorca. Zainteresowanie drugim w mieście „Rockiem” przerosło wszelkie nasze oczekiwania. Było tak duże, że ludzie nie mieścili się w lokalu. Imprezowali więc w jego sąsiedztwie, a przyznać trzeba, ze sąsiedztwo na Staszica jest specyficzne.

- Pamiętam jak dziś taką scenkę. Wybrałem się do „Rocka” wieczorem w sobotę. Była ciepła, letnia noc. Wchodzę na ulicę Staszica i opadła mi „szczęka”. Ludzie byli dosłownie wszędzie - impreza przeniosła się na ulicę, bo w lokalu nie było już miejsca. Ludzie siedzieli na murkach koło kościoła ewangelickiego, grali na gitarach, inni tańczyli, oczywiście przynieśli własny alkohol. Po prostu Woodstock w Bielsku-Białej! Wtedy miałem po raz pierwszy uczucie, że to już się za bardzo rozrosło. Wiadomo było, że sąsiedzi będą wściekli - tłumaczy Foltyn.

Nie trzeba było długo czekać, żeby miasto w reakcji na liczne zgłoszenia okolicznych mieszkańców wypowiedziało umowę najmu kamienicy. Jednak goście i fani lokalu zaczęli walczyć o „Rocka”. Zebrano ponad 6000 podpisów w obronie lokalu, a z racji trwającej kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi w 2014 roku, list otwarty do prezydenta Krywulta podpisywali również ochoczo politycy wszystkich opcji.

- Dopiero po tym, jak sprawą zainteresowały się media, prezydent Krywult zaprosił mnie na rozmowę. Okazało się, że zgłoszenie o imprezach na ulicy Staszica otrzymał od samego zwierzchnika kościoła ewangelicko-augbsurskiego w Polsce! To była konstruktywna rozmowa. Prezydent Krywult chciał rozwiązać ten problem polubownie. Doszliśmy do porozumienia. On miał dysponować na Staszica więcej patroli straży miejskiej, a ja ze swojej strony miałem pilnować na ile możemy naszych klientów - wspomina Bronisław Foltyn.

Gdy emocje kampanii wyborczej opadły, a Jacek Krywult został wybrany na kolejną kadencję, rozpoczęła się saga różnorakich kontroli lokalu. - W ciągu 3 miesięcy przeszliśmy ponad 30 różnego rodzaju kontroli. Pamietam sytuację, gdy w nocy pracownicy RDOŚ rozstawili się z mikrofonami na ulicach Staszica i Cyniarskiej. Sprawdzali czy hałas w tym miejscu nie przekracza dopuszczalnej normy. Okazało się, że jest wszystko w należytym porządku - relacjonuje przedsiębiorca.

Kontrole nie ustawały, a gwoździem do trumny dla „Rocka” było zamknięcie klatki schodowej przez strażaków, bowiem klatka schodowa nie spełniała wymogów bezpieczeństwa. Choć Bronisław Foltyn myślał o dobudowaniu do budynku zewnętrznych schodów, dano mu do zrozumienia, że lokal w tym miejscu i tak przestanie istnie. Ostatecznie dwa najwyższe piętra Rocka zostały zamknięte w 2015 roku.

W międzyczasie, jeszcze w trakcie działania „Rocka” przy ulicy Staszica, Bronisław Foltyn ze wspólnikiem otworzyli w 2014 roku kolejny lokal - Pigal przy ulicy Przechód. Od 2019 roku Pigal mieści się już w nowej lokalizacji przy ulicy 3 Maja.

Fala donosów. „Nie grajcie u nazisty!”



Jeszcze przed ostatnią imprezą w „Rocku” przedsiębiorcy poszukiwali nowego miejsca na biznes. Znaleźli je w budynku na placu Adama Mickiewicza - wcześniej działał tam klub Queen. Tak w 2016 roku znalazł się lokal, w którym „Rock” mógł odrodzić się na nowo. Nazwę jednak zmieniono na Klub Miasto.

Co prawda w tym miejscu nie było już sporu z sąsiedztwem, ale nastąpił inny problem. - W 2015 roku jako kandydat partii KORWiN w wyborach parlamentarnych wziąłem udział w manifestacji przeciwko relokacji imigrantów z UE, która odbyła się na placu Chrobrego. Nie powiedziałem nic grubszego. Nam chodziło przede wszystkim o to, żeby w Wapienicy nie powstał obóz dla imigrantów bo był taki pomysł. Byłem już wówczas osobą rozpoznawalną, więc niektórzy moi „fani” z lewej strony sceny politycznej obrali mnie za cel ataków.Kiedy więc otwarliśmy Klub Miasto ruszyli z nagonką. Wymyślili to sobie tak, że będą informować artystów o tym, że właściciel klubu wystąpił na takiej i takiej imprezie. Profilaktycznie wysyłali donosy do wszystkich muzyków jak leci. Zadziałało to zupełnie odwrotnie. Wszyscy w Polsce dowiedzieli się o nowym klubie w Bielsku-Białej. Mieliśmy taki „atak” zapytań od artystów, że nawet ekipy z „pierwszej ligi” chciały u nas gra. Ktoś mi chciał zrobić pod górkę, a zrobili mi dobrze - uśmiecha się Foltyn.

Zainteresowanie Klubem Miasto rosło z każdym miesiącem. Bronisław Foltyn nie ukrywa, że w rozkręceniu nowego klubu pomogło mu… Bielskie Centrum Kultury. - Skorzystaliśmy odrobinę na tym, że był stary dyrektor w BCK-u. Człowiek w ogóle nie rozumiał nowej muzyki. Myśmy wówczas ściągali takich artystów, którzy dopiero wchodzili na top. Pierwsze swoje koncerty w Bielsku-Białej grali u nas Ralph Kamiński, Daria Zawiałow, Kwiat Jabłoni, Sorry Boys, czy Mikromusic. BCK nawet nie wpadł na pomysł, żeby ich zaprosić. Oni byli co najmniej pięć lat do tyłu - śmieje się współwłaściciel Klubu Miasto.

Reaktywacja Sephii



Bronisław Foltyn zarzeka się, że nie myślał o otwieraniu czwartego lokalu rozrywkowego w mieście, jednak propozycja przyszła od właściciela kamienicy przy ulicy 3 Maja, w której kiedyś mieścił się popularny wśród bielszczan Sephia Klub.

- Stałem się swego rodzaju gastrocelebrytą i ludzie sami zgłaszają się do mnie, czy nie chciałbym od nich wynająć lokalu. Tak było też w przypadku miejsca, gdzie działała Sephia. Chodziłem wcześniej do tego klubu, bardzo go lubiłem i tu chyba zagrał element sentymentalny, dlatego w to weszliśmy. O marketing przy otwarciu też nie musiałem się troszczy, bowiem zamieszanie wokół reaktywacji klubu zrobiła jego była właścicielka, która sprzedała klub z nazwą i profilem na Facebooku innej osobie, a ja go po prostu odkupiłem. Sprawa trafiła do mediów i znów zrobiło się o tym lokalu głośno, a właściwie o to chodzi! - mówi Foltyn, dodając, że kolejny lokal okazał się strzałem w dziesiątkę, bo mimo gorszego czasu dla gastronomii, w Sepii (taką nazwę przyjął reaktywowany klub) co weekend jest tłum imprezowiczów.

Po co ta polityka?



Sukcesu w biznesie Foltynowi odmówić nie można, jednak w polityce nie idzie mu już tak dobrze. Od czasu, gdy nabył czynne prawa wyborcze, głosuje na Janusza Korwina-Mikkego. - W wieku 26 lat zostałem prezesem partii Korwina (UPR) w Bielsku-Białej. Tłumaczyliśmy ludziom podstawy ekonomii, organizowaliśmy spotkania, drukowaliśmy gazetki. Uważaliśmy to za nasza misję, jednak w wyborach zawsze ponosiliśmy sromotną klęskę - przyznaje Foltyn.

Do polityki ponownie wrócił w 2014 roku, kiedy Janusz Korwin-Mikke dostał się do Europarlamentu. Został ponownie szefem struktur partii Korwina-Mikkego na Podbeskidziu. W 2019 roku ubiegał się o mandat posła i… niewiele mu zabrakło, żeby trafić na Wiejską. - Jakby ktoś mi powiedział, że w wyborach zabraknie mi 6000 głosów do bycia posłem, to bym w to nie uwierzył. Gdyby w Bielsku-Białej był o jeden mandat więcej do wzięcia, to byłby nasz. Myślę, że teraz to nadrobimy. Mamy nowego prezesa Sławka Mentzena, jest więc nowa nadzieja - kończy Foltyn.

Bronisław Foltyn jest współwłaścicielem czterech lokali gastronomicznych w Bielsku-Białej: Rock Pizzerii, Pigala, Restauracji Miasto i Sepii.

st / bielsko.info

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Klub Miasto" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Klub Miasto

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Klub Miasto" podaj