Wiadomości
- 10 października 2025
- wyświetleń: 194
Za co płacisz, kupując auto z USA do 30 tys. zł?
Materiał partnera:
Sprowadzenie samochodu z USA w budżecie do 30 tysięcy złotych? Brzmi kusząco, ale czy wiesz, co dokładnie kryje się w tej kwocie? W tym artykule rozłożymy cały proces na czynniki pierwsze — od zakupu, przez transport, aż po opłaty celne. Dowiesz się, co realnie dostajesz za tę sumę i jakich samochodów możesz się spodziewać.

Skąd ta cena? Czyli jak wygląda konstrukcja kosztu
Jeśli ktoś mówi, że sprowadził auto z USA za „30 tysięcy”, nie oznacza to, że właśnie tyle zapłacił na aukcji. Cały proces to suma kilku składowych, które razem tworzą końcowy rachunek. Pierwszym elementem jest cena zakupu samochodu - czyli wylicytowana kwota na amerykańskiej aukcji, takiej jak Copart czy IAAI. W tym budżecie najczęściej mówimy o pojazdach uszkodzonych (tzw. salvage title), ale wciąż atrakcyjnych wizualnie i technicznie.
Do ceny wylicytowanej należy doliczyć opłaty aukcyjne, które zależą od serwisu i wartości auta - zwykle jest to od kilkuset do nawet dwóch tysięcy złotych. Kolejnym krokiem jest transport wewnętrzny w USA, który może wynieść od 200 do 600 dolarów, w zależności od odległości od portu. Następnie dochodzi koszt frachtu morskiego - zazwyczaj od 500 do 1200 dolarów za transport do portów w Europie (najczęściej Bremerhaven lub Rotterdam).
I na koniec - opłaty w Polsce. Cło (10%) i VAT (23%) naliczane są od sumy wartości auta + kosztu transportu. Do tego należy doliczyć koszt odprawy celnej, tłumaczenia dokumentów, opłat recyklingowych i rejestracyjnych. W efekcie, jeśli chcesz zamknąć się w 30 tys. zł, musisz szukać auta na aukcji za... maksymalnie 2 000-3 000 dolarów.
Jakie samochody można znaleźć w tym budżecie?
Przy takim założeniu nie kupisz nowego Mustanga, ale lista realnych opcji i tak jest dość ciekawa. Na aukcjach często pojawiają się kompaktowe sedany i hatchbacki z lat 2012-2017. Modele takie jak Hyundai Elantra, Ford Focus, Chevrolet Cruze czy Mazda 3 to częsty widok. Trafiają się też mniejsze SUV-y - np. Ford Escape, Jeep Compass czy Hyundai Tucson z mniejszymi uszkodzeniami.
Najczęściej są to samochody po stłuczkach - z uszkodzonym błotnikiem, maską czy reflektorem. Nierzadko auta mają uszkodzony bok lub zderzak, co nie wpływa na układ jezdny. To właśnie taka kategoria pojazdów mieści się w dolnych widełkach cenowych aukcji, dzięki czemu pozostaje margines na resztę kosztów importu.
Warto też zajrzeć na stronę https://importzusa.com/import-z-usa/auta/do-30-tysiecy/, gdzie znajdziesz szczegółowe informacje o tym, jakie samochody można sprowadzić w tym budżecie oraz jak wygląda cały proces krok po kroku. Firma nie prezentuje tam gotowych ofert pojazdów, ale udziela fachowego doradztwa w zakresie wyboru konkretnego modelu, oceny opłacalności danej aukcji i zajmuje się kompleksową organizacją importu - od zakupu aż po rejestrację auta w Polsce. Dzięki temu nie musisz samodzielnie analizować setek aukcji ani martwić się formalnościami - cały proces zostaje przeprowadzony z pełnym wsparciem specjalistów.
Co dostajesz, a co musisz jeszcze dołożyć?
Zakup auta z USA w tym budżecie to często dopiero początek drogi. Fizycznie dostajesz pojazd z dokumentacją, który musisz przygotować do jazdy po polskich drogach. Stan techniczny takich aut bywa różny - niektóre wymagają tylko drobnych napraw blacharskich, inne mogą potrzebować wymiany zawieszenia, szyby czy poduszek powietrznych.
Musisz liczyć się z kosztami naprawy w Polsce, które zależą od zakresu uszkodzeń i dostępności części. Niektórzy importerzy oferują auta już naprawione - wówczas płacisz więcej, ale oszczędzasz czas i stres. W wersji budżetowej, kupujesz samochód do naprawy i sam decydujesz, jak i gdzie zlecisz prace. W tym przypadku warto mieć zaprzyjaźnionego mechanika lub warsztat blacharski.
Warto też wspomnieć o kosztach rejestracji - tłumaczenie dokumentów, badanie techniczne, opłata recyklingowa i tablice rejestracyjne to dodatkowe kilkaset złotych. Dla niektórych modeli konieczne może być także przystosowanie reflektorów czy licznika do europejskich standardów. Finalnie więc nawet jeśli zamkniesz się w 30 tys. zł „na papierze”, to realne użytkowanie auta może wymagać dodatkowego budżetu kilku tysięcy złotych.
Czy to się opłaca? Porównanie z rynkiem europejskim
Z punktu widzenia ceny - tak. Za 30 tys. zł w Polsce często kupisz samochód starszy o 3-5 lat, z większym przebiegiem i historią serwisową trudną do zweryfikowania. W USA, dzięki dostępowi do raportów Carfax czy AutoCheck, możesz sprawdzić przebieg, liczbę właścicieli i historię serwisową. To daje większą kontrolę nad tym, co naprawdę kupujesz.
Również wyposażenie modeli z USA bywa bogatsze - wersje z automatyczną skrzynią biegów, skórzaną tapicerką, kamerami cofania i systemami bezpieczeństwa to standard w segmencie, który w Europie uchodzi za luksusowy. Oczywiście trzeba pamiętać o różnicach - np. braku języka polskiego w systemie multimedialnym czy konieczności zmiany radia na częstotliwości europejskie.
Dla wielu osób taki import to sposób na zakup lepszego auta w niższej cenie. Jeśli masz odrobinę wiedzy lub wsparcie fachowców, możesz zaoszczędzić kilka tysięcy złotych i mieć samochód lepiej wyposażony, młodszy i z mniejszym przebiegiem niż jego europejski odpowiednik.
Co warto mieć z tyłu głowy, zanim klikniesz „licytuj”
Kupując auto z USA do 30 tys. zł, wchodzisz w świat okazji, ale i ryzyka. Ten budżet wymaga elastyczności — nie zawsze znajdziesz wymarzony model w idealnym stanie, ale z pomocą dobrego importera możesz trafić na bardzo atrakcyjną ofertę. Kluczowe jest, by nie patrzeć tylko na cenę wylicytowaną, ale analizować cały kosztorys - od transportu po naprawy i rejestrację.
Warto również porównać kilka ofert i korzystać z usług firm, które jasno przedstawiają koszty oraz pomagają w procesie od A do Z. Dzięki temu oszczędzasz nie tylko pieniądze, ale też czas i stres. A co najważniejsze - zyskujesz większą kontrolę nad tym, co rzeczywiście kupujesz. W tej cenie nie dostajesz nowego auta bez przebiegu, ale możesz mieć samochód, który - po odpowiednim przygotowaniu - posłuży ci jeszcze przez długie lata.