Wiadomości

  • 16 maja 2025
  • 17 maja 2025
  • wyświetleń: 1790

[FOTO] "Upiór w operze" inaczej - film niemy z muzyką na żywo oczarował publiczność w BCK

Wieczór 14 maja w Bielskim Centrum Kultury przeniósł widzów w czasie - do epoki kina niemego, gdzie obraz współgrał z muzyką graną na żywo. W ramach cyklu Offbeat Organ pokazano legendarny film „Upiór w operze” z 1925 roku, tworząc niezwykłe widowisko łączące klasykę z nowoczesnością.

"Upiór w operze" inaczej - film niemy z muzyką na żywo oczarował publiczność w BCK · fot. Lucjusz Cykarski


W cyklu Offbeat Organ koncertowa sala BCK przeobraziła się w kino sprzed stu lat. Publiczność zobaczyła kultowego „Upiora w operze” - niemą ekranizację z 1925 roku, inspirowaną powieścią Gastona Leroux. Ten seans był jednak czymś znacznie więcej niż tylko pokazem filmowym - to doświadczenie wykraczało poza granice klasycznego kina.

Do Bielska-Białej przyjechał Donald MacKenzie - światowej sławy organista, na co dzień związany z legendarnym londyńskim kinem Odeon. Artysta zasiadł przy monumentalnych organach, by zaprezentować je w nietypowej odsłonie - jako instrument towarzyszący projekcji filmu, dokładnie tak, jak robiono to sto lat temu.

Zgasły światła, a na ekranie pojawiły się pierwsze klatki filmu. Obraz czarno-biały, wypełniony planszami z dialogami. Ale oto rozległy się pierwsze dźwięki - nie z głośników, lecz znad sceny. Organy. Żywe, potężne, liryczne. Z każdą sceną towarzyszyły bohaterom, komentowały ich emocje, budowały napięcie.

MacKenzie nie grał z nut - improwizował. Delikatnym tremolem oddawał niepokój Christine, burzliwym fortissimo - gniew Eryka. W jego palcach organy stawały się narratorem równym samemu reżyserowi.

Wśród publiczności panowała cisza niemal nabożna. Niektórzy widzowie siedzieli w skupieniu z rękami splecionymi pod brodą, inni przymykali oczy, pozwalając dźwiękom prowadzić się przez mroczne korytarze Opery Paryskiej.

Warto zaznaczyć, że seans w BCK był nie tylko artystycznym wydarzeniem, ale też wyjątkowym eksperymentem pokazującym, jak bardzo współczesna sala koncertowa może stać się przestrzenią dla dawnego kina. Organy, które zazwyczaj towarzyszą oratoriom i symfoniom, stały się wehikułem czasu i emocji.

- To było jak filmowe misterium. Czułam się, jakbym była częścią opowieści - komentowała jedna z uczestniczek zaraz po wyjściu z sali.

Tego wieczoru granice między sceną a ekranem zatarły się. A organy - jakby stworzone na nowo - udowodniły, że potrafią mówić językiem, który trafia prosto do serca.

Zac / bielsko.info

źródło: Bielskie Centrum Kultury

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.