Wiadomości

  • 24 września 2023
  • 26 września 2023
  • wyświetleń: 4713

[Historyczne ciekawostki] 130 lat turystyki górskiej w Bielsku, część 2

Beskidenverein to niewątpliwie organizacja, która miała znaczący wpływ na turystykę górską. Oprócz promowania górskich wędrówek, zajmowała się także promocją sportu. Entuzjastów zresztą nie brakowało, wobec czego już w 1907 roku stworzono Wintersportklub (WSC, pol. Klub Sportów Zimowych), w ramach którego członkowie Beskidenvereinu rozwinęli narciarstwo w Beskidach.

Pocztówka przedstawiająca schronisko na Szyndzielni. Nad wejściem widać herb Beskidenverein.
Pocztówka przedstawiająca schronisko na Szyndzielni. Nad wejściem widać herb Beskidenverein. · fot. Zbiór prywatny autora


W 1907 roku w miejscu starego schroniska, powstał nowy obiekt na Magurce. W 1911 płomienie strawiły budowlę i następną wzniesiono już dwa lata później. W tym czasie trwały też dalsze prace w znajdującym się na Szyndzielni alpinarium. Jego twórca, Eduard Schnack, założył je 1905 roku, a pracę nad rozwojem kontynuowali w kolejnych latach A. gerstberger oraz inż. K. Wintgen. W 1910 na Romance (1366 m n.p.m.) staraniem inż. Ernsta Tischlera, który razem z Viktorem Wilke rysował rozmaite mapy, powstaje tzw. Funkehütte. Było to niewielkie drewniane schronienie, które służyło Klubowi Sportów Zimowych. Nieprzerwanie od 1893 roku dzięki olbrzymim staraniom dr. Moritza Wopfnera ukazywały się roczniki Beskidenvereinu.

Podczas drugiej wojny światowej, działania BV ograniczyły się do najistotniejszych prac administracyjnych. W zarządzie zmieniali się w tym czasie panowie Robert Mänhardt oraz Viktor Wilke.

Praca jaką wykonywał Beskidenverein szybko przynosiła efekty. Poza mieszkańcami Bielska, Białej i okolic, ze szlaków korzystało mnóstwo przyjezdnych turystów, zwłaszcza z Górnego Śląska. Od 1910 roku zaczęto obserwować opór przeciwko rozwojowi niemieckiej turystyki. Tuż przed wojną dochodziło już do poważniejszych ekscesów ze strony polskiej. Pomimo tego, Beskidenverein nie przerwał swojej działalności i w dwudziestoleciu międzywojennym funkcjonował nadal, już w granicach polskiej administracji.

Organizacji nie tylko udało się utrzymać mienie, ale nawet je powiększyć. W 1919 roku wszystkie związki organizacyjne z głównym towarzystwem w Morawskiej Ostravie zostały zerwane, a BV pozostało w dodatku jedynym niemieckim stowarzyszeniem turystycznym w Polsce, które wciąż było aktywne. Tego roku zażądano także, aby BV stało się gałęzią Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Udało się jednak odstąpić od tego pomysłu, wobec czego przyjęta została inna taktyka.

Awers pocztówki z herbem Beskidenverein. zbiór prywatny autora
Awers pocztówki z herbem Beskidenverein. · fot. Zbiór prywatny autora


Z uwagi na monopol „kart tatrzańskich’ (niem. Tatrakarten), do Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego odeszło z Beskidenvereinu ok. 2000 członków. Ponadto PTT utworzyło swoje koła w Bielsku oraz w Białej, przez co ok. 3000 niemieckich turystów wstąpiło w jego szeregi. Utrzymanie BV przy takim obrocie spraw było dużym wyzwaniem dla przewodniczącego.

Rok w rok niszczone było znakowanie wykonane przez BV oraz tablice orientacyjne. Nieustępliwemu przewodniczącemu udało się nawet uzyskać w 1935 roku prawo do wykonywania znakowań, albowiem zostało ono wcześniej także odebrane. Stało się to jednak dopiero po interwencji ministerstwa transportu, po wielu trudach i potyczkach prawnych (od 1919 roku także na terenie Czechosłowacji Beskidenverein utracił prawo do znakowania szlaków).

Schroniska BV były unikane przez Polaków, a niektórzy ekstremiści nazywali je wręcz „bastionami niemieckości”. W 1935 roku najwyższa centrala w Warszawie zdecydowała o przejęciu schroniska na Hali Lipowskiej. Prawo dotyczące terenów nadgranicznych spowodowało całkowity paraliż wspomnianego schroniska.

W 1919 roku doszczętnie zniszczono schronienie na Romance. Zostały jedynie fundamenty. Tego samego roku całkowicie obrabowano schronisko na Babiej Górze oraz Szyndzielni. W 1922 roku została ledwo ukończona stacja turystyczna PTT u podnóża Pilska. W 1933 dyrekcja Lasów Państwowych we Lwowie zobligowała Beskidenverein do opuszczenia schroniska na Babiej Górze. Po 4 latach nierównej walki, przejęcie schroniska stało się nieuniknione. Starania BV o utrzymanie schroniska nie były jednak pozbawione sukcesu, gdyż udało się uzyskać 15 tys. złotych - równowartość kosztów budowy w 1904 roku. Spór o schronisko odbił się szerokim echem daleko poza granicami kraju.

Herb Beskidenverein zachowany w schronisku na Szyndzielni.
Herb Beskidenverein zachowany w schronisku na Szyndzielni. · fot. Zdjęcie autorskie


Towarzystwu przewodzili na przemian do 1929 roku panowie R. Mänhardt oraz W. Kroczek. Po wojnie stanowisko zastępcy przewodniczącego objął dr Edward Stonawski, a od 1937 był już przewodniczącym, którego zastępował Gustaw Molenda. Pod jego opieką towarzystwo miało nie tylko sprostać wyzwaniom, które czekały je po zmianie granic w 1919, ale także podwoić swój majątek w czasie polskiej administracji (dwudziestolecia międzywojennego).

W 1922 roku zakupiono schronisk na Stefance (niem. Rodelhütte) na wysokości 680 m, a następnie w 1926 zakupiono od barona Ottona von Klobusa położone na wysokości 1095 m schronisko na Klimczoku (Klementinenhütte). Od razu przystąpiono do dużych inwestycji, jednak w 1935 roku wybuchł pożar. Szkody szybko naprawiono i poprawiono konstrukcję. Kolejnym krokiem była budowa schroniska na Hali Lipowskiej w 1930 roku, na wysokości 1324 m n.p.m.

Mimo licznych przeszkód ze strony Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, obiekt udało się oddać do użytku już w 1931 roku. Szczególne zasługi na rzecz budowy schroniska mieli panowie Franz Wagner oraz Leopold Jerzabek. Prawo o terytoriach nadgranicznych, konkurencja i inne przeciwności nie stanowiły problemu, by otworzyć ostatecznie schronisko nazwane na cześć ówczesnego przewodniczącego BV Schroniskiem dra Stonawskiego. Po pożarze pomieszczenia gospodarczego w lutym 1939 roku korzystano z obiektu jedyne w razie konieczności.

W 1927 w budynku szkolnym na Salmopolu utworzono stację turystyczną BV Bielitz. Była ona często odwiedzana i została oddana, gdy powyżej utworzono schronisko na Białym Krzyżu. Aby zadbać o prawidłowe działanie schronisk, potrzeba było zasilić towarzystwo nowymi członkami, co doskonale udało się nowemu przewodniczącemu. W sumie pozyskano ok. 700 członków z niemal wszystkich polskich województw. Turyści z Poznania, Gdańska, Warszawy, Lwowa itd. odwiedzali chętnie Beskidy korzystając z infrastruktury wzniesionej przez BV. Otwierały się kolejne koła, a żeby wszystko miało konkretną strukturę, postanowiono stworzyć Związek Towarzystw Beskidzkich Polski (niem. Verband der Beskidenvereine Polens) z siedzibą w Bielsku i pod przewodnictwem dra Edwarda Stonawskiego. Związek współpracował z Karpathenverein, Sudetengebirgsverein, czechosłowackim Beskidenverein, węgierskim Touristenverband, siedmiogrodzkim Karpathenverein oraz Alpenverein, od których otrzymywał wsparcie.

Schronisko na Szyndzielni, widok współczesny.
Schronisko na Szyndzielni, widok współczesny. · fot. Zdjęcie autorskie


Po pierwszej wojnie sytuacja finansowa była słaba. Za cel wyznaczono sobie znakowanie szlaków, które miało objąć ponad 1000 kilometrów kwadratowych. Jednocześnie wydano mapę autorstwa dra Stonawskiego w skali 1:75 000, w ilości 12 tys. egzemplarzy oraz w podobnej liczbie przewodniki autorstwa inż. Tischlera. Rok w rok poprawiano 100 km znakowań. Wszystkie mniejsze prace stanowiły dopełnienie dla wielkiego dzieła, które wykonywano. Działaniom tym przyglądały się także władze III Rzeszy, co skutkowało darowizną od instytutu niemieckości za granicą, z siedzibą w Stuttgardzie.

Rzesza widziała w Beskidenvereinie organizację, która „przecierała szlaki niemieckości na Wschód”. Była to jednak próba upolitycznienia i potrzeba propagandy. Wśród ogółu Polaków tak radykalne spojrzenie na BV nie było zbyt powszechne. Należy mieć na uwadze, że wszystkie Towarzystwa Sportów Zimowych (niem. Wintersportverein) przyłączono do Polskiego Związku Narciarskiego. Organizacje te, jak i Związek Towarzystw Turystycznych Polski w Warszawie (niem. Verband der Touristenvereine Polens in Warschau) działający w latach 1928-1931, otrzymywały subwencje, które pozwalały rozwijać się BV. Takie subwencje oferowały także miast Bielsko oraz Biała.

Szczególną uwagę poświęcono sprawie schroniska na Pilsku. W pierwszych dniach września 1939 roku prezydent Rejencji Katowickiej Walter Springorum, powierzył zarządzaniem obiektem Beskidenvereinowi. Rok później budynek przeszedł na jego własność wtedy przystąpiono do kolejnych prac. Przez 3 lata wydano 24 tys. marek na remont nieco zapuszczonego schroniska. Przez 2 lata schronisko odwiedziło 25 tys. turystów z całej Rzeszy. Rejencja Katowicka pomogła BV w latach 1940-1942 pozyskać środki państwowe na utrzymanie schronisk oraz szlaków.

Do czerwca 1940 Beskidenverein prowadziło swoją działalność przy wsparciu wszystkich podzielonych dawnej grup Związku Towarzystw Beskidzkich, zawiązując przy tym współpracę ze Związkiem Niemieckich Towarzystw Górskich i Wędrownych w Rzeszy oraz w szczególności z prof. dr. Wernerem z Wrocławia. W lipcu 1940 nadzór nad wszystkimi kołami objęło nowe, główne towarzystwo w Katowicach pod przewodnictwem pana Kate.

Najwięcej pracy od wybuchu II wojny światowej, poza schroniskiem na Pilsku, poświęcono starym obiektom. W 1941 wprowadzono instalację wodną oraz oświetlenie elektryczne do schroniska na Magurce. Rok później do instalacji wodnej na Szyndzielni zamontowano nową motopompę. W 1942 przeprowadzono za sprawą inż. R. Ochsnera inwestycje, które zakładały remont generalny, budowę drogi i oświetlenie elektryczne schroniska na Hali Lipowskiej i schroniska na Pilsku, przebudowa werandy schroniska na Szyndzielni na tzw. werandę zimową itd. Jeśli chodzi o budowę dróg podczas wojny, największym wyzwaniem była budowa odcinka prowadzącego na Szyndzielnię, o długości 6 km i 3,5 m szerokości oraz pochyleniu 10%. W podzięce za ofiarną pracę dyrektora Rady Leśnictwa, pana inż. Rudolfa Jordana, odcinek ten nazwano „drogą Jordana”.

W 1943 roku Beskidenverein Bielitz obchodził swoje 50 urodziny. Z tego tytułu przygotowano szczegółowy bilans działalności, którą towarzystwo mogło się pochwalić. W tym czasie BV zbudowało 10 schronisk, z czego 4 straciło (w tym najbardziej istotne na Babiej Górze). Pozostałe 6 wykorzystywano przez cały rok, obsługując rocznie ponad 100 tys. turystów, którzy mogli liczyć na najwyższy możliwy komfort. Do każdego obiektu doprowadzona była droga i zagwarantowany był dostęp do wody. Wartość całej infrastruktury była bardzo wysoka.

Liczba około 1800 członków zagwarantowała towarzystwu odpowiednią rezerwę finansową ze składek, do 1943 porządkowano rokrocznie 100 km szlaków, a w ostatnim czasie skupiono się na turystyce zimowej. Uzyskano ok. 500 km znakowanych szlaków, zadbano o wydanie map i przewodników. Wszystko to podsumował w roku 1940 prof. dr Werner, który jako przewodnik górski stwierdził, że jest to wyjątek w skali całej Rzeszy. BV cieszyło się lojalnością także tych, którzy zarządzali schroniskami niezależnie od sytuacji politycznej.

Źródło: Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe. Heimat und Fremde, maj 1953, nr 5.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Historyczne ciekawostki

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj