REKLAMA WYBORCZA

Wiadomości

  • 5 marca 2023
  • 6 marca 2023
  • wyświetleń: 2399

Bielsko-Bialska Ochotnicza Straż Pożarna - niesamowite wspomnienia

Jak wyglądała służba w Bielsko-Bialskiej Ochotniczej Straży pożarnej? Jak wyposażone były jednostki? Jakie rozrywki towarzyszyły strażakom i co robili w wolnych chwilach? Na te pytania odpowiada w swoich wspomnieniach spisanych w 1953 roku kapitan Franz Hannak.

Remiza strażacka w Białej z 1890 roku. Projekt Karola Korna
Remiza strażacka w Białej z 1890 roku. Projekt Karola Korna · fot. Łukasz Giertler


Młodzi mężczyźni, którzy zobowiązali się do ochotniczej służby, otrzymywali specjalne uniformy. Składały się one z niebieskich bluz koszarowych zapinanych na guziki, skórzanych pasów z toporami, hełmów, płaszczów, spodni oraz, w przypadku pożarów, odpowiednich butów. Piechurów wyposażano ponadto w pas wspinaczkowy z karabińczykami oraz linami ratowniczymi. W Bielsku znajdowały się trzy, a w Białej dwie hale sprzętowe, po jednej sali sypialnej, jednej sali zebrań, jednego pokoju alarmowego i jednego mieszkania służbowego.

Młody strażaka najpierw trafiał do drugiej kompanii, gdzie po roku stawał się zdolnym do służby w pierwszej kompanii jako osoba wykształcona. Trzecia kompania i oddział sanitarny składał się ze starszych członków, którzy zostali tam przesunięci. W ciągu roku odbywało się 12 zebrań, w tym jedno walne, w czasie którego wybierano spośród członków drużyny zarząd. Kapitanów wybierano na podstawie głosów oddanych w kompaniach. Następnie zarząd co roku wyłaniał dowódców oraz kwatermistrzów na podstawie listy rang. Zarząd składał się z komendanta i jego dwóch zastępców, sekretarza, skarbnika, lekarza, dwóch kwatermistrzów oraz trzech kapitanów. W miesiącach zimowych przeprowadzano dla wszystkich szkolenia z zakresu obowiązków, które wykonywali.

W miesiącach wiosennych, letnich oraz jesiennych odbywały się szkolenia kompanii indywidualne oraz grupowe. Latem organizowano wspólne ćwiczenia, a jesienią dużą sesję kończącą, która zwieńczona była wspólnym spożywaniem gulaszu. Zapraszano wówczas małżonki oraz narzeczone. Rytm podczas ćwiczeń oraz pożarów wyznaczał sygnał rogu. Istniał wówczas na stałe korpus sygnalistów pod wodzą sztabowego sygnalisty, który znajdował się ciągle przy prowadzącym ćwiczenia lub nadzorującym akcję gaśniczą.

Przy Bielsko-Bialskiej Ochotniczej Straży Pożarnej funkcjonowała także orkiestra pod batutą mistrza kapeli Paula Bathelta. Kapela grała do tańca podczas corocznych bali straży pożarnej. Bal ten był bardzo dużym wydarzeniem w roku, na które wszyscy chętnie się schodzili, by przy bogatym bufecie rozkoszować się występami Towarzystw Śpiewaczych z obu miast, gimnastyków z Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Gimnastycznego oraz członków Teatru Miejskiego.

Zdobienie z motywem strażackim na fasadzie remizy w Białej
Zdobienie z motywem strażackim na fasadzie remizy w Białej · fot. Łukasz Giertler


Wstęp na bal odbywał się wyłącznie za okazaniem imiennych zaproszeń. W pierwszej linii zapraszano przemysłowców, mieszczan oraz kupców, co było przemyślane w kierunku organizowanych w czasie balów zbiórek. Pieniądze ze zbiórek otrzymywał Fundusz Wspierający, który posiadał pokaźną sumę w Miejskiej Kasie Oszczędnościowej. Wysłużeni strażacy, wdowy, ofiary chorób i nieszczęśliwych wypadków mogli liczyć na wsparcie z tego funduszu. Ponadto stworzono osobny fundusz opłacający pogrzeby zmarłych członków i udzielający wdowom dodatkowo 330 koron zapomogi.

Pierwszą wojnę światową członkowie straży przetrwali bez większych strat. Podczas wojny, przesuniętych do służby wojskowej członków drużyny zastępowali harcerze. Za szczególną pomoc oraz transport rannych w czasie pierwszej wojny światowej, komendant Heinrich Richter został odznaczony przez arcyksięcia Franza Salvatora srebrnym medalem czerwonego krzyża, natomiast znaczna część drużyny otrzymała brązowe medale. Po tragicznej śmierci urodzonego w Westfalii komendanta Richtera, który prawie 10 lat piastował swoją funkcję i posiadał liczne zasługi, nowym komendantem został dyrektor gazowni Wilhelm Simon. Nazwiskiem Richtera nazwano wkrótce jedną z ulic. Wilhelm Simon natomiast był wieloletnim kwatermistrzem, który jako komendant szczególnie zadbał o finanse, szczególnie Funduszu Wspierającego. Wskutek nawrotu choroby ustąpił z funkcji, a zastąpił go bandażysta Karl Diczki junior. Jego ojciec, Karl Diczki senior, był bandażystą w Białej i najstarszym członkiem organizacji i został mianowany komendantem honorowym. Z uwagi na zaawansowany wiek, funkcję komendanta wolał zostawić synowi.

Podczas jego kadencji znaczna część zarządu została odznaczona srebrnymi medalami za zasługi z uwagi na 20 lat przebytej służby. W kolejnych latach remiza okazała się być za mała, więc zdecydowano się na budowę nowego, trzypiętrowego obiektu przy ulicy Grunwaldzkiej. W latach 1929-930 powstał budynek straży, który uchodził najpiękniejszą, największą i najbardziej użyteczną remizę w Polsce. W 1936 roku dobudowano trzypiętrowy budynek, aby poza pomieszczeniami dla straży umieścić ok. 30 mieszkań dla zatrudnionych przez miasto. Nowa remiza posiadała 9 bram wyjazdowych od strony ulicy oraz 9 bram od strony podwórza.

W pomieszczeniu piwnicznym znajdowały się łazienki z trzema wannami oraz sześcioma prysznicami, jeden duży warsztat oraz kotłownia. Na parterze poza garażami znajdował się pokój inspekcji, wchodząc od ulicy naprzeciwko pokoju alarmowego z aparaturą, były 3 pomieszczenia mieszkalne dla kawalerów służących w straży. Mieszkanie dla służby obejmowało 2 pokoje i kuchnię. Na pierwszym piętrze pokój komendanta, pokój kapitana, pokój przygotowań, garderoba, duża sala na około 300 osób ze sceną, pokój muzyków oraz duża kuchnia z kuchenką węglową i gazową, a także urządzeniami elektrycznymi i naczyniami dla 300 osób.

W podwórzu znajdował się jednopiętrowy budynek z 3 lub 4 mieszkaniami dla woźnic. Naprzeciwko była sześciopiętrowa wieża, pod którą znajdowało się pomieszczenie przeciwgazowe z maskami na potrzeby ćwiczeń. Na wieży umieszczona była syrena, która swoim zasięgiem obejmowała 18 km. Później została ona przeniesiona na budynek główny.

Wejście do remizy z kamiennymi postaciami św. Floriana i św. Barbary
Wejście do remizy z kamiennymi postaciami św. Floriana i św. Barbary · fot. Łukasz Giertler


Budynek główny na wysokości trzeciego piętra został przyzdobiony motywami związanymi z pożarnictwem. Przy wejściu od ulicy Parkowej (Listopadowej) umieszczono dwie kamienne figury - świętego Floariana i świętej Barbary. Podczas ćwiczeń na podwórzu wykorzystywano maszynę do czyszczenia węży i hydranty.

Na wyposażeniu były wtedy 2 wozy gaśnicze z przepustem rzędu 1500-2500 litrów wody na minutę. Oba wozy wyposażono dodatkowo w kołowrót na węża, pojedyncze węże, węże ssawne, skokochron na 24 mężczyzn, 24-metrowy wąż ratowniczy i inne pomoce. Na stanie był jeden wóz terenowy z wyciągarką wyprodukowany w Nesselsdorfie, jedna jezdna pompa manualna szwajcarskiej produkcji, dwie nośne sikawki motorowe, dwie sikawki motorowe różnych systemów. Ponadto jedna drabina wysuwna siłą konia i jedna nowa drabina wysuwna mechanicznie na 38 metrów. Wyprodukowana przez firmę Magirus w Ulm mogła być obsługiwana przez jednego człowieka. Dostępne było przy tym nowoczesne wyposażenie zawierające telefon i latarkę. Urządzenie to zostało w 1939 zabrane przez Polaków do Czerniowic w Rumunii (dziś Ukraina) i już nigdy nie wróciło do Bielska.

Dalej wymieniając: jedna sikawka parowa, jeden wóz drużynowy i jeden techniczny, jedna węglarka, mostki na węże gaśnicze, podnośniki stemplowe oraz gaśnice pianowe. Ponadto straż pożarna jako jedyna posiadała aparat do resuscytacji.

Dla bezpieczeństwa niedziel i świąt, w bielskiej remizie ustalano dyżury. W miesiącach letnich trwały one od 1 do 8 godzin, natomiast w zimowych od 1 do 7. Wszystko zawsze pod komando jednego członka zarządu, dwóch kwatermistrzów 1. i 2. Kompanii oraz 3 mężczyzn z pierwszej i 4 z drugiej kompanii. Wynagrodzenie wynosiło wówczas 1 koronę na członka.

Tak wyglądała służba strażaka w Bielsko-Bialskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Na przestrzeni lat zmieniały się remizy, wykorzystywano coraz to bardziej nowoczesny sprzęt. Przez cały jednak okres funkcjonowania, straż pożarna stale się rozwijała zyskując kolejnych ochotników i czynnie pomagając mieszkańcom obu miast walczyć z pożarami oraz innymi wypadkami.

---

Bibliografia: Franz Hannak, Der Werdegang der B.-B. freiwilligen Feuerwehr [w:] Bielitz-Bialaer Beskidenbriefe, czerwiec 1953.
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Historyczne ciekawostki

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj