Wszystko zaczęło się od zmiany pasa ruchu przez kierowcę samochodu dostawczego marki Mercedes Sprinter. Postanowił on wyprzedzić jadący przed nim pojazd i bez spoglądania w lusterko zmienił pas z prawego na lewy. Kierowca BMW poruszający się w tym samym czasie lewym pasem próbował wyhamować, ale było już za późno. Uderzył w tył auta dostawczego. Uderzenie nie było mocne (powierzchowne uszkodzenia).

Po kilku sekundach w tył BMW wjechał Volkswagen, którego kierowca nie zdołał w porę wyhamować. To uderzenie było mocne. Otworzyły się poduszki powietrzne. Doszło do wycieku płynów eksploatacyjnych. Właściciel rozbitego Passata nie krył rozgoryczenia. Kierowca to kupiec w trakcie jazdy próbnej. Zamierzał nabyć samochód ponieważ rano w podobnych okolicznościach rozbił swoje auto.

Droga szybko się zakorkowała. Zdarzenie miało miejsce na łuku drogi. Widoczność na pas ruchu jest tam ograniczona przez barierki energochłonne. W tym samym miejscu kilka chwil później doszło do kolejnej kolizji (najechanie na tył). Uczestnicy wymienili się "uprzejmościami" i postanowili zjechać na pobliską stację paliw spisać oświadczenia.

W początkowej fazie działań służb droga była całkowicie zamknięta. Dopiero po kilkunastu minutach ruch został puszczony pasem awaryjnym. Utrudnienia w ruchu trwały łącznie blisko dwie godziny. Policjanci nałożyli dwa mandaty - jeden na kierowcę Mercedesa Sprintera, drugi na kierowcę Volkswagena Passata.