REKLAMA WYBORCZA

Wiadomości

  • 29 października 2020
  • 1 listopada 2020
  • wyświetleń: 12492

Radny: "Trwa festiwal łupienia mieszkańców po kieszeniach"

W dobie kryzysu związanego z epidemią koronawirusa samorządom ciężko podejmować popularne decyzje. Nie ominęło to Bielska-Białej. Radni zdecydowali m.in. o podniesieniu podatków. Nie wszystkim się to podobało.

ratusz, urząd miejski
fot. UM Bielsko-Biała


Przed październikową sesją rady miejskiej w Bielsku-Białej Jarosław Klimaszewski zapowiadał, że samorząd będzie musiał podjąć trudne decyzje związane z finansami miasta. - Jako samorząd mamy wiele zadań do realizacji. Jednymi z najtrudniejszych w ostatnim czasie są podwyżki dla nauczycieli, których nie pokrywa rządowa subwencja oświatowa, wzrost płacy minimalnej, a przede wszystkim szerząca się pandemia, którą staramy się opanować, a której finansowe skutki ponosimy my sami, bo pomoc rządu jest niewystarczająca choć i tak za nią dziękujemy - napisał na swoim facebook’owym profilu Jarosław Klimaszewski, prezydent Bielska-Białej.

Jak dodał, nie pomagają także ubiegłoroczne zmiany podatkowe. Spadek dochodów prezydent szacuje na ponad 40 mln złotych z podatku PIT, a w związku z zapaścią gospodarki spowodowaną wirusem - kolejne 15 mln z podatku CIT. Urzędnicy deficyt obserwują też w komunikacji miejskiej, bo mniej pasażerów się nią porusza i jednocześnie, w związku z obostrzeniami, miasto wydaje więcej.

Zaproponował więc wprowadzenie podwyżek w podatku od nieruchomości, cen biletów komunikacji miejskiej oraz powrót do opłat za godziny przedszkolne powyżej ustawowych pięciu darmowych godzin opieki.

Jeśli chodzi o ceny biletów, to bielscy radni nie głosowali, gdyż te są ustalane zarządzeniem prezydenta miasta. Postanowił więc, że ich koszt wzrośnie o złotówkę w przypadku biletów normalnych (teraz będzie kosztował 4 złote, ulgowy 2 złote), bilet 60-minutowy kosztować będzie 5 złotych, bilet 24-godzinny 14 złotych, a miesięczny na wszystkie linie 110 złotych (ulgowe w cenie 50 procent) .

Jak wyjaśnił Piotr Kucia, zmiany te podyktowane są spadkiem dochodów ze sprzedaży biletów, spowodowanych epidemią koronawirusa z 25,5 miliona planowanych, do poziomu 16 milionów złotych. Pomysł włodarzy nie spodobał się wszystkim. - To przedwczesna podwyżka. Po wzroście cen biletów komunikacja miejska może okazać mało atrakcyjna, co spowoduje większy ruch samochodów na ulicach miasta, a to spowoduje większe zanieczyszczenie - stwierdził Konrad Łoś, radny z Bielska-Białej.

Kolejna zmiana dotyczyła powrotu do opłat za godziny powyżej darmowych ustawowych pięciu godzin opieki przedszkolnej. Według władz Bielska-Białej, koszty utrzymania przedszkoli, m.in. przez zakup środków dezynfekujących, wzrosły. Dlatego zaproponowano, by za „dodatkowe” godziny rodzice i opiekunowie dzieci płacili złotówkę. To miałoby dać budżetowi 2,5 miliona złotych.

I ten pomysł wzbudził kontrowersje. - To jest drenaż mieszkańców Bielska-Białej, którzy płacą podatki - skomentował Marcin Litwin, bielski radny. - Wycofaliśmy się z loterii podatkowej, teraz zabieramy zwolnieni z opłaty za przedszkola. Moim zdaniem miasto zaczyna się zwijać. To jest nie do zaakceptowania - dodał.

Mimo to większość radnych poparło propozycje prezydenta miasta. Większość rajców poparła także pomysł podniesienia stawek podatku od nieruchomości do maksymalnej - na jaką pozwala prawo - stawki. - To ciąg dalszy festiwalu łupienia mieszkańców po kieszeni, po tym jak stawki za wywóz śmieci też ustalono na maksymalne. Argumentowane jest to tym, że epidemia spowodowała zmniejszenie dochodów. Zapomina się jednak, że epidemia tez uderza w budżety mieszkańców. Jestem przeciwny łataniu dziury budżetowej miasta kosztem gospodarstw domowych - skwitował przedstawiciel bielszczan.

raz / bielsko.info

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.