Wiadomości
- 25 lipca 2020
- wyświetleń: 4503
[FOTO, WIDEO] Helipoland w kolejnej trudnej akcji gaśniczej na wysokości
Bielsko-Biała słynie w Polsce z wielu rzeczy, o których głośno nie mówi się u nas. Mamy u siebie czołówkę pilotów śmigłowców, którzy wykonują najtrudniejsze podniebne akcje. Mowa o pilotach z bielskiej firmy Helipoland, którzy zasłynęli podczas akcji gaśniczej w Biebrzańskim Parku Narodowym na Podlasiu. W dużej mierze to dzięki ich precyzyjnej i trudnej pracy udało się ocalić kolebkę polskiej natury, której jeszcze nie zdążył pochłonąć rozprzestrzeniający się ogień.
Początkiem lipca piloci zmagali się z trudną akcją w Tatrach, gdzie zachodziła konieczność przetransportowania drewnianych beli, które posłużyły do przebudowy i poprawienia bezpieczeństwa szlaków turystycznych w rejonie Wołowca, Rakonia, Trzydniowiańskiego Wierchu i Kończystego Wierchu. Pisaliśmy o tej operacji w artykule: Trudna operacja w Tatrach. W akcji bielska firma!
W poniedziałek, 20 lipca ogólnopolskie media obiegła informacja o pożarze łopaty wiatraka w Wielkopolsce. Rzecz działa się w Ciołkowie (pow. gostyński). Płomienie na wysokości ok. 160 metrów pojawiły się po uderzeniu pioruna. Na miejscu interweniowało piętnaście jednostek straży pożarnej, ale żaden strażacki sprzęt nie był w stanie sprostać zadaniu. Po kilku godzinach nieudanych prób zapanowania nad ogniem, na pomoc wezwano bielską firmę Helipoland.
Oficer prasowy Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP bryg. Sławomir Brandt w rozmowie z portalem Interia.pl przekazał, że śmigłowiec z podwieszonym 700-litrowym zbiornikiem na wodę przyleciał z Bielska-Białej ok. godz. 1 w nocy. "Dynamika pożaru nie była na tyle duża, by ryzykować wykonywanie tych nalotów w nocy". Właściwa akcja zaczęła się tuż po wschodzie słońca, około godziny 4 nad ranem.
Sześć precyzyjnych zrzutów z Bambi Bucket® i ogień został opanowany. Po dogaszeniu 57-metrowa łopata wiatraka została sprawdzona za pomocą kamer termowizyjnych umieszczonych na dronach. Operacja zakończyła się pełnym sukcesem.
W poniedziałek, 20 lipca ogólnopolskie media obiegła informacja o pożarze łopaty wiatraka w Wielkopolsce. Rzecz działa się w Ciołkowie (pow. gostyński). Płomienie na wysokości ok. 160 metrów pojawiły się po uderzeniu pioruna. Na miejscu interweniowało piętnaście jednostek straży pożarnej, ale żaden strażacki sprzęt nie był w stanie sprostać zadaniu. Po kilku godzinach nieudanych prób zapanowania nad ogniem, na pomoc wezwano bielską firmę Helipoland.
Oficer prasowy Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP bryg. Sławomir Brandt w rozmowie z portalem Interia.pl przekazał, że śmigłowiec z podwieszonym 700-litrowym zbiornikiem na wodę przyleciał z Bielska-Białej ok. godz. 1 w nocy. "Dynamika pożaru nie była na tyle duża, by ryzykować wykonywanie tych nalotów w nocy". Właściwa akcja zaczęła się tuż po wschodzie słońca, około godziny 4 nad ranem.
Sześć precyzyjnych zrzutów z Bambi Bucket® i ogień został opanowany. Po dogaszeniu 57-metrowa łopata wiatraka została sprawdzona za pomocą kamer termowizyjnych umieszczonych na dronach. Operacja zakończyła się pełnym sukcesem.
Loading...
Loading...
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.