
Wiadomości
- 11 czerwca 2020
- wyświetleń: 3578
Polskie misjonarki z Peru apelują o pomoc w walce z pandemią
Na swoisty paradoks, polegający na tym, że w środkowej części Amazonii, której lasy nazywane są „zielnymi płucami świata”, brakuje tlenu dla mieszkańców walczących z koronawirusem - zwraca uwagę Gabriela Filonowicz z Bielska-Białej, koordynująca pracę szpitala i sieci przychodni w Santa Clotilde nad rzeką Napo w Peru.

Ten południowoamerykański kraj, jak wynika z relacji świeckiej misjonarki, przegrywa walkę z Covid-19, a cały peruwiański system opieki zdrowotnej nie radzi sobie z potęgującymi się wyzwaniami związanymi z pandemią.
Nad rzeką Napo, jak Filonowicz opowiada radiu „Anioł Beskidów”, jest zaledwie kilkanaście przychodni, które zapewniają opiekę ponad stu wioskom. W samym szpitalu pracują tylko dwie lekarki. Brakuje wszystkiego - żywności, mydła, soli, lekarstw, a najbardziej tlenu, bo bez tlenu walczący o każdy oddech zakażeni pacjenci są bez szans. Atakujący płuca wirus przynosi coraz bardziej tragiczne żniwo.
Bielszczanka tłumaczy, że cena butli z tlenem obecnie wynosi około 3700 soli (ok. 4,5 tys. zł), choć jeszcze niedawno była o połowę niższa. - U nas w szpitalu jest 7 butli z tlenem. Gdy mamy pacjenta w ciężkim stanie, potrzebującego więcej tlenu, jesteśmy w stanie go przetrzymać tylko jedną dobę, a potem musimy przetransportować do Iquitos - przyznaje i zaznacza, że z 13 ośrodków zdrowia tylko dwa ma butle z tlenem.
Przyznaje, że wcześniejszy zakup koncentratów z tlenem był strzałem w dziesiątkę, jednak z powodu przerw w dostawie elektryczności, szpital potrzebuje dziś także generatorów prądu.
Grupa kilku misjonarek z Polski pracujących w peruwiańskim wikariacie San Jose del Amazonas prosi o wsparcie i pomoc dla rdzennych mieszkańców Amazonii. W apelu umieszczonym w serwisie do tworzenia internetowych zbiórek - Pomagam.pl/coviddusidzungle - przypominają, że trzy szpitale w liczącym ponad milion mieszkańców Iquitos przyjmowały do niedawna pacjentów zakażonych wirusem, jednak dziś są już niewydolne. - Ponieważ nie ma już miejsc, zmarło kilkunastu lekarzy i pielęgniarek, wielu z nich jest zarażonych, inni ryzykują zdrowiem a nawet życiem, bo nie mają wystarczających profesjonalnych strojów ochronnych, potrzebnego sprzętu medycznego i lekarstw - wyjaśniają.
Zdaniem misjonarek, najbardziej brakuje butli z tlenem. Ceny tego życiodajnego pierwiastka galopują i zapotrzebowanie jest ogromnie. - Gdy już tlen jest w sprzedaży, to kolejki są nieprawdopodobnie długie; ty w nich stoisz, ale zanim podejdziesz do sprzedawcy, twój bliski czy znajomy już przestał oddychać - opowiadają, ilustrując dramatyczną sytuację konkretnymi tragediami ludzi, którzy z powodu braku tlenu przegrywają walkę z wirusem.
Jak podkreślają, w regionie, w którym pracują "nie ma wystarczającego dostępu do tlenu, sprzętu profesjonalnego, brakuje podstawowych leków, takich jak paracetamol, panadol, brakuje środków ochronnych dla służby zdrowia, a także dla ludności". - A warto zauważyć, że niezależnie od pandemii Loreto to obszar, który jest oficjalnie uznany jako region skrajnej biedy - stwierdzają i wskazują na konkretne rzeczy, które muszą zdobyć jak najszybciej: urządzenia do napełniania butli z tlenem, butle z tlenem z akcesoriami, wózki ułatwiające transport ciężkich butli, przenośne koncentratory tlenu (elektryczne), pulsoksymetry do mierzenia tlenu w organizmie, środki ochronne i środki czystości dla personelu medycznego, podstawowe lekarstwa.
- Jesteśmy świadkami bardzo trudnych czasów dla wszystkich, ale może zechcielibyście się podzielić z tymi, którzy od dawna są dotknięci rożnymi formami cierpienia i dziś jeszcze dodatkowo z powodu koronawirusa, a niedługo pewnie także z powodu głodu. Razem możemy zapobiec wielu tragediom ludzkim. Razem możemy mieć w tym bardzo szlachetny udział. Niech Bóg Wam błogosławi i wynagrodzi - wzywają misjonarki: Barbara Dominika Szkatuła z Krakowa, misjonarka świecka, koordynatorka duszpasterstwa Indian w Angoteros nad rzeką Napo, Beata Prusinowska z Rząśnika (woj. mazowieckie), odpowiedzialna za projekt formacji liderów lokalnych na przygranicznej rzece Putumayo, Anna Borkowska z Żyrardowa, ekonom Wikariatu w Centrum Misyjnym w Iquitos, Gabriela Filonowicz z Bielska-Białej, kierownik szpitala i sieci ośrodków zdrowia w Santa Clotilde nad rzeką Napo.
Zbiórka została objęta patronatem Ambasady RP w Peru, w ramach akcji polskiego MSZ #Polonia4Neighbours. - W Polsce trudno sobie wyobrazić, jak ciężka jest sytuacja w Iquitos. Pracuje tam grupa polskich misjonarek i księży, jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Wysłaliśmy im wojskowym samolotem maseczki, rękawiczki i podstawowe leki - to, co mogliśmy szybko dostać w Limie - zaznacza Magdalena Śniadecka-Kotarska, ambasador Polski w Peru.
ZOBACZ TAKŻE

21 listopadaBroda i Tatuaż grają dla dzieci w spektrum autyzmu - finał akcji Produkujemy Dobro

Gorący temat[ZDJĘCIA] 10. edycja Nocnego Biegu po Pszczynie dla hospicjum! Na starcie 749 osób!

Zamiast rekreacji - osiedle? Mieszkańcy chcą zieleni, nie betonu

Po „zebrach” przez przystanek. Kuriozalna sytuacja na ul. Sobieskiego

Mieszkańcy Komorowic chcą nowego mostu nad Białą

Miasta nie stać na ulgi dla rodzin wielodzietnych? Nie będzie mniejszych opłat za śmieci
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
