
Rozrywka
- 17 lutego 2022
- wyświetleń: 1145
"Kawiarnia Filozoficzna" o granicach europejskiego uniwersalizmu
Za nami:
W czwartek, 17 lutego o godzinie 20.00 w pubie Azyl przy ul. Wzgórze 8 w Bielsku-Białej odbędzie się na 327. spotkanie dyskusyjne z cyklu "Kawiarnia Filozoficzna". Tym razem tematem spotkanie będą granice europejskiego uniwersalizmu.

Tekst:
Łukasz Moll, Nomadyczna Europa. Poststrukturalistyczne granice europejskiego uniwersalizmu (fragm.)
Wprowadzenie: Jarosław Hess
Prezentowana książka w swoich wyjściowych impulsach jest zakamuflowanym studium na temat dorastania i towarzyszących mu syndromów. Urodziłem się w 1989 roku i moje dzieciństwo zostało splecione z wybijaniem się na pełnoletniość „młodej polskiej demokracji”. Ów proces odbywał się w cieniu dyskursu „gonienia Europy”, „wchodzenia do Unii”, „nadrabiania zaległości wobec Zachodu”, „uczenia się nowoczesności i wolnego rynku”. Ileż to razy w debacie publicznej, ale i w prywatnych rozmowach wokół mnie, słyszałem stwierdzenia, takie jak: „nigdy nas do tej Unii nie wpuszczą”, „my w Europie? Przecież my jesteśmy sto lat za Murzynami”, „w tym kraju nigdy nie będzie normalnie” (gdzie między normalnością a Europą Zachodnią stawiano znak równości). (…)
Po latach muszę przyznać, że dałem się uwieść tej wizji dorastania - dorastania Polski do Europy i swojego dorastania w Polsce dorastającej do Europy. Jako nastolatek wierzyłem, że za kilka lat nadejdzie rzeczywistość paneuropejska, w której podziały narodowościowe stracą na znaczeniu, wszyscy będziemy mówić kilkoma językami naraz, swobodnie wybierać studia i pracę w dowolnym kraju, przeprowadzać się z miejsca na miejsce bez większych problemów, a jedyne trudności, z jakimi będziemy się borykać na drodze realizacji tego stanu spełnienia, będą wyrastać ze złej przeszłości. Z tradycjonalizmu starszych pokoleń, inercji zastanych struktur, demonów epok i ideologii słusznie minionych. (…)
Gdy zaczynałem prace, które doprowadziły do powstania tej książki, byłem jeszcze wówczas aktywistą proeuropejskich ruchów społecznych. Żywa była w nich wiara, że można utrzymać postęp europejskiego uniwersalizmu i wzmóc jego dynamikę, jeśli skoryguje się jego treść: uczyni się go bardziej demokratycznym, socjalnym, gościnnym czy ekologicznym.
Mój stosunek do tego wyzwania opierał się wtedy na przeciwstawieniu europejskiego uniwersalizmu rozmaitym partykularyzmom, które stają na drodze jego pełnej realizacji. Z zapartym tchem śledziłem wówczas debaty, w których poszukiwano konkretnych rozwiązań mających posunąć integrację do przodu - przezwyciężać egoizmy narodowe, rozwijać europejską kulturę, inicjować wymianę międzynarodową, przystępować do wspólnych ambitnych projektów w rodzaju polityki energetyczno-klimatycznej, europejskiej armii czy paneuropejskich partii politycznych. Swoje przekonania co do konieczności porzucenia ciasnych partykularyzmów dla europejskiego uniwersalizmu i związanej z nią obietnicy realizacji wolności, równości, braterstwa (i siostrzeństwa) - zarówno wewnątrz Europy, jak i w stosunku do jej sąsiadów, a w końcu w wymiarze prawdziwie kosmopolitycznym - chciałem jednak oprzeć na mocniejszych podstawach niż raporty think tanków czy wezwania intelektualistów. W tym celu oddałem się studiom nad historią idei europejskiej.
Studia te były początkowo motywowane zamiarem odcyfrowania swego rodzaju logiki historycznej, która uprawomocniałaby narrację o zjednoczeniu Europy. Odnajdywałem wiele wersji dialektyki europejskości, wedle których idea Europy realizuje się w sposób teleologiczny, rozwija się dzięki napotykanym barierom i generowanym sprzecznościom, ale mimo wszelkich trudności w końcu jest predestynowana do złożenia w całość rozdzielonych elementów. Zamierzałem potraktować te prace afirmatywnie, oprzeć się na nich i jedynie dopisać do nich następny rozdział. Chciałem określić, gdzie w początkach XXI wieku lokują się ograniczenia integracji, którym trzeba będzie sprostać, i w jaki sposób zrealizować to zadanie. Nie przypuszczałem, że obiorę zupełnie inny kurs.
Stopniowo zacząłem bowiem zdawać sobie sprawę, że rzeczy mają się zgoła inaczej, niż przedstawiają to zwolennicy ever closing union. Optymistyczna dialektyka uniwersalizmu i partykularyzmu coraz słabiej pomaga w zrozumieniu rzeczywistej sytuacji społeczno-politycznej w Europie. Dominujący podział polityczny w kwestiach europejskich wyrażał się - wtedy i dziś - w pytaniu: „Europa państw czy państwo-Europa?” Jednak spór między euroentuzjastami a eurosceptykami wydawał mi się nie tylko coraz bardziej jałowy politycznie, ale przede wszystkim oparty na całkowicie błędnych przesłankach.
Obie strony akceptowały główną oś sporu: więcej czy mniej integracji? Inaczej mówiąc, albo dążymy do przezwyciężania partykularyzmów ku europejskiemu uniwersalizmowi (spełniającemu się w delegowaniu kolejnych uprawnień na poziom unijny i w federacyjnym superpaństwie europejskim), albo realizujemy koncepcję Europy ojczyzn, współpracujących państw narodowych, które zachowują jednak, na tyle, na ile to możliwe, swoją suwerenność i odrębność kulturową.
Jednocześnie wydarzenia w Europie pokazywały coraz dobitniej, że realne dylematy rysują się zgoła inaczej. Na wielu płaszczyznach realizowany model zjednoczeniowy nie skutkował wcale uniwersalizacją, lecz partykularyzacją, nie integracją i zbliżeniem, ale dezintegracją i polaryzacją. Hasło „więcej Europy” w przypadku unii monetarnej i wspólnej waluty euro oznaczało narastanie pęknięć między państwami-wierzycielami a państwami-dłużnikami. Zamiast solidarnego mierzenia się z kryzysem kapitalizmu obserwowaliśmy narzucanie krajom o słabszej kondycji budżetowej drakońskiej polityki cięć budżetowych, oprotestowywanej przez ruchy społeczne, domagające się reformy Unii Europejskiej, ale i przez coraz głośniejsze formacje antyunijne postulujące wzmocnienie narodowej suwerenności, a nawet wyjście z UE. (…)
Następnym ciosem zadanym uniwersalistycznej idei europeizmu była kwestia uchodźców i migrantów z Afryki i Azji, którzy zwłaszcza po Arabskiej Wiośnie Ludów (2030-2012) zderzyli się z ufortyfikowanymi granicami Unii Europejskiej - produktem ostatniej fali rozszerzenia na nowe państwa członkowskie ze Wschodu i Południa. (…) Obrazy tonących łodzi, uchodźców przetrzymywanych w obozach, deportowanych Romów, koczujących „nielegalnych” czy ciąganych po sądach aktywistów udzielających migrantom pomocy obnażają fasadowość progresywnego charakteru europejskiego uniwersalizmu. (…)
Paradoksów integracji było znacznie więcej. Unia Europejska głosiła na przykład, że chce zostać liderem w zakresie zielonej transformacji gospodarczej i przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Problem w tym, że gdy jedną ręką wymagała od państw członkowskich dekarbonizacji i ochrony przyrody, drugą negocjowała porozumienia o wolnym handlu, stwarzała warunki do delokalizacji przemysłu na peryferia czy rozbudowy lotnisk i autostrad. (…)
Czy oznacza to, że marzenia o europejskim uniwersalizmie należy porzucić? Czy uniwersalizm jest jedynie wygodną ideologią, która ma za zadanie zaciemnić to, że Europa pełna jest niesprawiedliwości, nierówności i hierarchii? Być może sięga się po dyskurs o jednoczeniu Europy jedynie po to, żeby móc zarządzać jej pęknięciami? Nie brak i takich głosów. A jednak chociaż projekt, który stoi za Nomadyczną Europą, przeszedł drogę od żarliwej wiary w „państwo-Europę” do głębokiego zwątpienia w ten scenariusz, to nie potrafiłem zadowolić się odpowiedzią, że „Europa państw” stanowi jedyny horyzont polityczny, jaki mamy do dyspozycji. Skoro nie da się adekwatnie ująć relacji europejskiego uniwersalizmu i partykularyzmów w kategoriach pokonywania tych drugich przez ten pierwszy, skoro nie istnieje żadna dialektyka dziejowa, która uprawomocniałaby przekonanie o stopniowym stawaniu-się Europy coraz ściślej zintegrowaną i rozleglejszą całością, to należało zmienić wyjściowe pytanie. A wraz z tą zmianą próbować przekształcić ramy pojęciowe debaty wyznaczone przez spór euroentuzjastów i eurosceptyków.
W toku badań postawiłem nowe pytanie, które przyjęło formę negatywną: w jaki sposób niemożliwy jest europejski uniwersalizm? Inaczej mówiąc: gdzie tkwią jego granice i dlaczego stanowią barierę dla uniwersalizacji? Czy ich istnienie przesądza o tym, że uniwersalistyczna polityka - polityka odnosząca się do konstruowania wspólnego, równościowego świata i stwarzająca swoje pole na nowo - jest z gruntu niemożliwa? (…)
Łukasz Moll
ZOBACZ TAKŻE

DzisiajBielsko-Biała świętuje Dzień Książki: ekowarsztaty i charytatywny kiermasz

DzisiajJoanna Bator z okazji Światowego Dnia Książki - Spotkanie autorskie w Książnicy Beskidzkiej

Horn i synowie - najważniejsza książka dla bielszczan?

„Nekrolog Towarzyski” - poezja, która opisuje rzeczywistość bez zbędnych filtrów

Mroczny świat przestępczy oczami bielszczanina. Nowa książka Jacka Piekiełko w sprzedaży

Książnica Beskidzka prezentuje regionalne nowości
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.