Rozrywka

  • 17 czerwca 2020
  • 18 czerwca 2020
  • wyświetleń: 1842

Kawiarnia Filozoficzna: spotkanie o realizmie kapitalistycznym

Za nami:

301 spotkanie dyskusyjne z cyklu Kawiarnia Filozoficzna odbędzie się w czwartek, 18 czerwca o godzinie 20.00 na bielskim Rynku w ogródku wybranego lokalu. Tematem dyskusji będzie realizm kapitalistyczny.

Kawiarnia Filozoficzna to grupa ludzi dyskutujących o filozofii, literaturze, życiu społecznym. Spotyka się w czwartkowe wieczory w Bielsku-Białej. Aby wziąć udział w ich spotkaniach, trzeba lubić czytać i rozmawiać.

Teksty, o których będzie mowa na najbliższym spotkaniu to:

  • Mark Fisher, Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy? (skrót)
  • Andrzej Karalus, Mark Fisher: między krytyką kultury a libidynalną ekonomią polityczną (tekst uzupełniający)


Wprowadzenie: Leopold Hess

Zbiórka na bielskim rynku. Do spotkania można się też dołączyć zdalnie poprzez Zooma (aby to zrobić, należy wysłać maila do organizatorów). Link do grupy na Facebooku: https://www.facebook.com/groups/168565856557881/?ref=group_header

Mark Fisher, Realizm kapitalistyczny. Czy nie ma alternatywy? - fragmenty tekstu



Gdy oglądamy Ludzkie dzieci, siłą rzeczy przypomina nam się stwierdzenie przypisywane Fredericowi Jamesonowi i Slavojowi Żiżkowi, iż łatwiej wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu. Slogan ten celnie ujmuje to, co rozumiem przez „realizm kapitalistyczny”: powszechne odczucie, że kapitalizm jest nie tylko jedynym względnie funkcjonującym systemem polityczno-ekonomicznym, ale, co więcej, nie można obecnie nawet sobie wyobrazić jakiejkolwiek sensownej alternatywy względem niego.
[...]
Kapitalizm jest tym, co pozostaje, gdy dawne wiary rozpadają się na poziomie organizacji rytualnej i symbolicznej, a jedyne co pozostaje to widz-konsument, z trudem przedzierający się przez rumowiska i zgliszcza.
[...]
Moralna krytyka kapitalizmu, podkreślająca to, w jaki sposób prowadzi do cierpienia, tylko go wzmacnia. Biedę, głód i wojnę można przedstawić jako nieodłączną część rzeczywistości, z kolei nadzieję na wyeliminowanie tych form cierpienia można łatwo odmalować jako naiwny utopizm. Realizmowi kapitalistycznemu można zagrozić tylko wtedy, kiedy wykaże się, że jest nie do utrzymania bądź niespójny; tzn. wtedy, kiedy okaże się, że rzekomy „realizm” kapitalizmu absolutnie nim nie jest. Rzecz jasna to, co uchodzi za „realistyczne”, to, co w danym momencie uchodzi za możliwe w polu społecznym, stało się takie w wyniku szeregu rozstrzygnięć natury politycznej. [...] Jak utrzymywał każdy z radykalnych teoretyków, począwszy od Brechta, a skończywszy na Foucault i Badiou, polityka emancypacyjna zawsze musi zniszczyć pozór „naturalnego porządku” musi obnażać to, co jawi się jako konieczne i nieuchronne, jako jedynie przygodne, podobnie jak musi uczynić z tego, co wydawało się niemożliwe, coś, co można osiągnąć. Warto przypomnieć, że to, co obecnie uchodzi za realistyczne, było kiedyś „niemożliwe”: masowe prywatyzacje, które miały miejsce w latach 80., byłyby absolutnie nie do pomyślenia dekadę wcześniej, a obecny krajobraz polityczno-ekonomiczny (zawieszone związki zawodowe, sprywatyzowane usługi komunalne czy kolejowe) byłby niemal niewyobrażalny w 1975 r. Na odwrót, to, co kiedyś było wysoce prawdopodobne, obecnie uważa się za nierealistyczne. „Modernizacja” gorzko zauważył Badiou, „to nazwa na bezwzględną i serwilistyczną definicję tego, co możliwe. Te ‘reformy’ nieodmiennie mają na celu uniemożliwić realizację tego, co kiedyś było wykonalne (dla dużej liczby ludzi) oraz uczynić opłacalnym (dla rządzącej oligarchii) to, co takie nie było”. W tym miejscu być może warto przybliżyć podstawowe teoretyczne rozróżnienie Lacanowskiej psychoanalizy, które spopularyzował Żiżek: różnicę między Realnym a rzeczywistością.
[...]
Różnicę między fordyzmem i postfordyzmem najprościej uchwycić porównując film Manna z gangsterskimi filmami Francisa Forda Coppoli i Martina Scorsese, powstałymi między 1971 a 1990 r. W Gorączce napadu dokonują nie rodziny gangsterskie związane z krajem pochodzenia, lecz pozbawione korzeni gangi z LA, miasta chromowanych, wypolerowanych na połysk designerskich kuchni, niczym niewyróżniających się autostrad i otwartych do późna dinerów. Wszelki lokalny koloryt, zapachy kuchni, kulturowe idiolekty, wykorzystywane w Ojcu chrzestnym czy Chłopcach z ferajny, zostały przemalowane i przeflancowane. Los Angeles z Gorączki to świat bez cech charakterystycznych, oetykietowane skupisko miejskie, gdzie rozpoznawalne terytorium zastąpił widok rozciągających się nieskończenie po horyzont identycznych sieci franczyzowych. Duchy Starej Europy nawiedzające ulice u Scorsese czy Coppoli zostały wyegzorcyzmowane, zagrzebane wraz z ich odwiecznymi zatargami, porachunkami i pełnymi przemocy wendetami gdzieś pod należącą do międzynarodowej korporacji kafejką.
[...]
Dawno już przyszła pora na to, żeby lewica przestała ograniczać swoje ambicje do ustanowienia silnego państwa. Ale bycie „w pewnej odległości od państwa” nie oznacza ani jego porzucenia, ani wycofania się do prywatnej sfery afektów i różnorodności, która, jak słusznie twierdzi Żiżek, jest doskonałym uzupełnieniem dominacji neoliberalizmu nad państwem. Oznacza uznanie tego, że celem odrodzonej lewicy nie powinno być zawłaszczenie państwa, ale podporządkowanie go woli powszechnej. Oznacza to, naturalnie, wskrzeszenie samego pojęcia woli powszechnej, wskrzeszenie - i unowocześnienie - idei sfery publicznej, nieredukowalnej do zbioru jednostek i ich interesów.
[...]
Decydujące jest to, żeby autentycznie zrewitalizowana lewica pewnie zajęła nowy polityczny teren, który tutaj (niesłychanie prowizorycznie) naszkicowałem. Nic samo w sobie nie jest polityczne; polityzacja wymaga politycznego aktora, który zacznie kontestować zastane dogmaty, zamieniać je w polityczną grę o stawkę. Jeśli po '68 neoliberalizm zatriumfował anektując pragnienia klasy robotniczej, nowa lewica mogłaby zacząć odbudowę wychodząc od tych pragnień, które neoliberalizm wytworzył, ale których nie był w stanie zaspokoić. Na przykład, lewica powinna wykazać, że jest w stanie rozwiązać problem tam, gdzie neoliberalizm ewidentnie poniósł fiasko: znacząco zredukować biurokrację. To, czego potrzeba, to nowa walka o pracę i o to, kto ją kontroluje; utwierdzenie autonomii robotnika (przeciwstawionej kontroli zarządczej) wraz z odrzuceniem pewnych form pracy (takich jak nadmierny audyt, który stał się tak istotną cechą pracy w postfordyzmie). To walka, którą można wygrać - ale tylko wtedy, jeśli dojdzie do okrzepnięcia nowego podmiotu politycznego; otwarte pozostaje pytanie czy podmiotowość tę wykształcą stare struktury (takie jak związki zawodowe) czy też będzie to wymagało stworzenia całkowicie nowej organizacji politycznej. Należy ustanowić nowe formy działalności przemysłowej przeciwko menedżeryzmowi.
[...]
Długą, ciemną noc końca historii należy traktować jako olbrzymią szansę. Sama opresyjna perswazyjność realizmu kapitalistycznego oznacza, że promyki alternatywnych możliwości politycznych i ekonomicznych mogą przynieść niewspółmiernie duże efekty. Najdrobniejsze wydarzenie może wydrzeć dziurę w szarej kurtynie reakcji, która wyznaczała horyzonty możliwości w kapitalizmie realistycznym. Z sytuacji, gdzie nic się nie wydarza, nagle ponownie wszystko jest możliwe.

ar / bielsko.info

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.