1 grudnia - jak podkreśla bielski radny Konrad Łoś - decyzją prezydenta Bielska-Białej wyłączono czasowo oświetlenie niektórych placów, ulic oraz elewacji wybranych budynków w mieście w ramach antyrządowego protestu. O sprawie pisaliśmy tutaj. Symbolicznie zostało wyłączone oświetlenie elewacji Ratusza, Willi Sixta, Teatru Polskiego, Galerii Bielskiej BWA oraz oświetlenie na placach - Ratuszowym i Chrobrego oraz na Rynku wraz z przyległymi ulicami. O samym proteście pisaliśmy tutaj.

- O ile podpisywanie się samorządowców pod apelami kierowanymi do rządu i innych instytucji mieści się w granicach dyskursu prowadzonego w sferze publicznej, o tyle ograniczenie usług w sferze komunalnej jako godzące w interesy mieszkańców nie znajduje mojej akceptacji - stwierdził przedstawiciel bielszczan.

Jak zaznaczył, wyłączenie oświetlenia niektórych ulic i placów po zapadnięciu zmroku zawsze jest dotkliwe dla mieszkańców i może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla ich bezpieczeństwa. - Twierdzenie, że wybrano te miejsca, w których brak oświetlenia jest w mniejszym stopniu odczuwalny dla mieszkańców może być odczytane jako ponury żart ze strony władz miasta - stwierdził radny Łoś.

I jednocześnie skierował do włodarzy pytanie, m.in. "dlaczego prezydent zdecydował się wykorzystać majątek gminy Bielsko-Biała (oświetlenie uliczne) do protestu politycznego, zważywszy, że obowiązkiem prezydenta miast jest zabezpieczać potrzeby mieszkańców?".

W tej sprawie władze Bielska-Białej póki co nie odpowiedziały. Do tematu będziemy wracać.