Urzędnicy niszczą drzewa, które sami wcześniej kazali sadzić

W Bielsku-Białej znów wycinają drzewa - tym razem te, które kilka lat temu posadzono jako rekompensatę za wcześniejsze wycinki. Mieszkańcy są zdezorientowani i zaniepokojeni: dlaczego rosnące nasadzenia kompensacyjne, mające pomagać w adaptacji do zmian klimatu, teraz zostaną usunięte? Czy to błąd planowania czy nieprzemyślana polityka miejska?

"Urząd Miejski w Bielsku-Białej bardzo nagłaśnia swoje projekty związane z działaniami na rzecz adaptacji do klimatu. W jego ramach ma być m.in. zazieleniony plac Chrobrego, naprawiona rewitalizacja Parku Słowackiego. W innych miejscach mają być posadzone drzewa, krzewy i wykonana infrastruktura, która ma na celu zatrzymanie wody w danym terenie" - piszę w wiadomości do naszej redakcji Stowarzyszenie Olszówka.

Od lat mieszkańcy Bielska-Białej protestują przeciwko wycinkom drzew, które pełnią ważną rolę w adaptacji do zmian klimatu. W ich opinii drzewa usuwa się często pod błahymi pretekstami, jak rzekoma poprawa bezpieczeństwa. Sprzeciw budziła już wycinka przy ul. Piastowskiej i w Cygańskim Lesie, a od wczoraj trwa blokada prac na osiedlu Sarni Stok - pisaliśmy o tym fakcie w ARTYKULE.

- Dziś zaczynają się nowe prace na osiedlu przy Alei Armii Krajowej blisko ulicy Drobniewicza. Zresztą osiedle to było w tym roku dwukrotnie poddawane zabiegom pozbawiania zieleni. I szczególnie jedno działanie było zastanawiające. Bowiem w pasie samorzutnie powstałej zieleni, w odległości nie zagrażającej ludziom chodzącym chodnikiem, rowerzystom przemykającym ścieżką rowerową oraz w dużej odległości od parkingów, wycięto zadrzewnienia, które idealnie nadają się do adaptacji do zmian klimatu - pisze Jacek Zachara, prezes stowarzyszenia.

- Dawały cień, pod nimi tworzyła się warstwa humusu, słowem toczyło się tam swoim naturalnym rytmem życie biologiczne. A z badań naukowych jasno wynika, że przyroda, która rozwija się swoim naturalnym rytmem, jest najlepszym sprzymierzeńcem człowieka. Teren ten jednak pozbawiono nie tylko pasa zadrzewień, które tworzyły naturalny ekran akustycznych wzdłuż bardzo ruchliwej Al. Armii Krajowej, ale też sprzątnięto warstwę humusu odsłaniając w wielu miejscach gruz i inne szpecące teren elementy. A właśnie dzięki humusowi tworzyła się naturalna warstwa przykrywająca pozostałości po budowie. W wielu miejscach zieleń tworzyła przyjemną dla oka przestrzeń - dodaje Zachara.

Dziś rozpoczęto prace przy al. Armii Krajowej, gdzie zaplanowano usunięcie drzew rosnących tam od kilku lat. Posadzono je wcześniej jako formę rekompensaty za wcześniejsze wycinki w innych częściach miasta. Miały poprawiać stan środowiska i równoważyć straty w zieleni, a także zmniejszać opłaty związane z usuwaniem drzew. To właśnie te nasadzenia miały być odpowiedzią na kontrowersyjne wycinki, m.in. przy ul. Piastowskiej.

Mieszkańców zaskoczyły prace prowadzone wzdłuż chodnika przy al. Armii Krajowej, gdzie wycinane są drzewa tworzące szpaler nasadzeń kompensacyjnych. Wśród nich znalazły się robinie akacjowe - gatunek uznawany za inwazyjny, choć zaliczany jedynie do IV kategorii, czyli średnio inwazyjnych według klasyfikacji Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Stowarzyszenie zadaje więc pytanie: "dlaczego kilka lat temu posadzono tu właśnie kilkanaście robinii akacjowych? A teraz przychodzi decyzja o ich wycięciu".

- Co prawda jest to niewielki problem w skali tego co się dzieje w całym mieście. Na przykład w zeszłym roku wycięto dorodne drzewa w Parku Słowackiego, aby dostosować teren do projektu ostatniej rewitalizacji, a teraz znów ma być poddany kolejnej… rewitalizacji. Tym razem już odpowiadającej adaptacji do zmian klimatu. Przynajmniej tak jest to przedstawiane - dodaje Zachara.