Do zdarzenia doszło w czwartek, 24 września około godziny 6:30 na S-1 w granicach administracyjnych miasta Bielska-Białej. Między węzłami Wilkowice a Mikuszowice (pas od Żywca) samochód ciężarowy z dużą siłą uderzył w barierki energochłonne i ekrany dźwiękochłonne. Kierowcy od godzin porannych musieli liczyć się z bardzo dużymi utrudnieniami w ruchu.

Przyczyną kraksy był wystrzał opony. Pojazd zmiótł bariery energochłonne, uderzył w betonową podporę ekranów dźwiękoszczelnych i zawisł nad nasypem. Wszystko wyglądało dramatycznie. Tuż po wypadku za pośrednictwem CB radia kierowcy informowali się wzajemne, że to wypadek ze skutkiem śmiertelnym.

Choć trudno w to uwierzyć, 31-letni kierowca wyszedł z opresji bez większego szwanku. Trafił wprawdzie do szpitala, ale przed południem został zwolniony do domu. Warto zwrócić uwagę na fakt, że strażacy nie użyli sprzętu hydraulicznego. Kabina otworzyła się jak puszka, jednak żaden z elementów karoserii czy infrastruktury drogowej nie zrobił krzywdy kierowcy.

Akcja usuwanie ciężarówki była bardzo skomplikowana i czasochłonna. Betonowa podpora ekranów dźwiękochłonnych utknęła pod ważącą 23 tony ciężarówką. W związku ze zdarzeniem przez pierwsze dwie godziny ruch odbywał się po trawiastym pasie rozdziału. Następnie droga ekspresowa S-1 została zamknięta dla ruchu. Przejazd ponownie udrożniono około godziny 13:30. Następnie około godziny 17:00 droga ponownie została zamknięta na czas załadunku wraku na lawetę. Policjanci zorganizowali objazdy, ale mieliśmy tam styczność z potężnymi korkami. Opóźnienie na trasie Żywiec - Bielsko-Biała sięgało nawet dwóch godzin. Dopiero koło godziny 20:00 droga została w pełni uprzątnięta.